Mecz z Chelsea potwierdził, że Rooney jest nie do zastąpienia, a sędziowie to słaby punkt angielskiej piłki.
– Spotkanie o tak wielkim znaczeniu potrzebuje dobrych arbitrów, ale dziś ich nie było – denerwował się Alex Ferguson po sobotniej porażce 1:2. Nie mógł się pogodzić z decyzją sędziego liniowego, który nie zauważył, że zdobywca drugiego gola dla Chelsea Didier Drogba (ma ich w lidze 25, do Rooneya brakuje mu tylko jednego trafienia) był na wyraźnym spalonym.
Dwie minuty później 18-letni Federico Macheda strzelił honorową bramkę dla United, wpychając piłkę do bramki ręką. Zawiódł Dymitar Berbatow. „Bułgarski napastnik kolejny raz nie potrafił udowodnić, że jest wart 30 mln funtów. W Manchesterze pewnie już żałują, że nie zatrzymali Carlosa Teveza” – pisze dziennik „Guardian”.
Rooney oglądał porażkę kolegów w loży VIP. Zdaniem angielskich mediów w środowym rewanżu LM z Bayernem może już usiąść na ławce rezerwowych, choć miał pauzować przez dwa – trzy tygodnie. Lekarze dają mu 40 procent szans na grę.
– Teraz Chelsea siedzi w fotelu kierowcy – przyznaje Alex Ferguson. Pięć kolejek przed końcem sezonu lider z Londynu ma dwa punkty przewagi nad Manchesterem i trzy nad Arsenalem, który bez m.in. Cesca Fabregasa i Andrieja Arszawina męczył się z Wolverhampton (1:0), a jedynego gola w czwartej z pięciu doliczonych minut strzelił wprowadzony w drugiej połowie Nicklas Bendtner.