8 sierpnia pobił dwa rekordy: stał się najdroższym zawodnikiem sprzedanym z Brazylii i najdroższym sprowadzonym do Francji. Prezes PSG Nasser Al-Khelaifi wierzy, że znalazł nowego Messiego.
W Brazylii porównywany był raczej do Jairzinho, mistrza świata z roku 1970, Ronaldinho czy Kaki. Jest przeciwieństwem innej młodej gwiazdy canarinhos Neymara. Spokojny, cichy, nieśmiały. Ale na boisku świecący pełnym blaskiem. Bawiący się z rywalami jak na podwórku.
Kiedy przyjechał z Brazylią na igrzyska olimpijskie, Anglia zwariowała na jego punkcie. – Jeśli ktoś płaci tyle za nastolatka, musiał oszaleć. To nie jest w porządku – denerwował się Alex Ferguson, któremu szejkowie sprzątnęli Brazylijczyka sprzed nosa. Wielkie emocje wzbudzał też Lucas w Madrycie. Jak twierdzi „Marca", stał się głównym powodem konfliktu między Jose Mourinho a Florentino Perezem, który pieniędzy na transfer piłkarza do Realu dać nie chciał.
Do podpisania 4,5-letniej umowy z PSG, obowiązującej od stycznia, namówił go dyrektor sportowy klubu Leonardo. – Jestem dumny, że będę grać ze Zlatanem Ibrahimoviciem. Mogę się tu dużo nauczyć – przyznaje Lucas, a jego ojciec Jorge dodaje, że przeprowadzka do Francji zapewni mu nie tylko rozwój sportowy, ale również osobisty.
Bo ojciec Lucasa zawsze pilnował, by syn miał jak najlepiej. Dlatego z Corinthians zabrał go do Sao Paulo FC, gdzie obok ośrodka treningowego była szkoła z internatem. Tam też Lucas pozbył się przydomka Marcelinho, który jako dziecko otrzymał w spadku po Marcelinho Carioce. W akademii byłego gwiazdora Corinthians stawiał pierwsze kroki, przypominał go posturą i stylem gry. Ale gdy przeszedł do Sao Paulo, zaczął się posługiwać swoim nazwiskiem. Zmusili go do tego kibice. Nie mogli pozwolić, by w ich drużynie po boisku biegał człowiek z napisem na koszulce kojarzącym się ze znienawidzonym rywalem.