RZ: Chyba nie wypada pytać, czy stać was na zwycięstwo w meczu z Kazachstanem, tylko na jak wysokie. 3:0? 5:0?
Jacek Bąk:
– Przeciwnik jest niewygodny, potrafi przeszkadzać. Nie myślę, żebyśmy mieli problemy z pokonaniem Kazachów, ale reprezentacji Polski zdarzały się już wpadki na własnym boisku. Kiedy trenerem był Zbigniew Boniek, przegraliśmy w Warszawie z Łotwą, więc teraz nawet do teoretycznie słabszego rywala podchodzimy z szacunkiem. Tylko że ja inaczej rozumiem to słowo: im więcej wbijemy im goli, tym większy okażemy szacunek.
W meczu z Azerbejdżanem strzelił pan gola już w drugiej minucie. Marzy się powtórka?
Marzy się, żeby znów był gol w drugiej minucie, niekoniecznie Bąka. Ten mecz będzie trudny do pierwszej bramki. Jeśli wpadnie, pójdzie nam już łatwiej.