– Ten facet biega przy linii już od 18 lat i nikt w tym kraju nie robi tego tak dobrze jak on – mówi o Giggsie Alex Ferguson. Niedawno po raz kolejny przedłużył z nim kontrakt, do czerwca 2009 r. Rekordzista klubu Bobby Charlton (759 meczów w barwach United) może czuć się zagrożony.
Charlton był jednym z najważniejszych „dzieci Busby’ego”, gentlemanem na boisku i poza nim – w przeciwieństwie do swojego brata Jacka. „Dlaczego wszyscy pytają, co u Jacka, zanim zrobią wywiad ze mną” – irytował się kiedyś.
„Przepraszam, to było nieeleganckie. Co słychać u Ciebie, Bobby? – odpowiedział dziennikarz. – Wszystko w porządku. – Tak myślałem. A co u Jacka?”. Z Giggsem jest tak samo. Mało kto wie, co u niego słychać. W United zawsze od dostarczania materiałów bulwarówkom byli inni. Giggs był wiernym giermkiem Fergusona i w przeciwieństwie do np. Roya Keane’a nigdy swego pana nie zdradził. Gra dla niego od 1991 roku, z nim zdobył wszystkie trofea dla United.
Mogło być inaczej, bo Giggs po przyjeździe z Walii trenował w szkółce lokalnego rywala, Manchesteru City. Miał 14 lat, gdy Ferguson zaprosił go na testy. Drużyna Ryana wygrała 4:3, on strzelił trzy gole, jednak po treningu usłyszał, że na razie do drużyny się nie nadaje. – Nie wiedziałem, czy Ferguson żartuje czy nie. Strasznie się go bałem, zresztą ciągle się boję – wspomina. Kilka dni później Ferguson zapukał do domu Giggsów. Proponował dwuletni staż do czasu, gdy Ryan skończy 16 lat, i 30 funtów tygodniówki. Dziś brzmi śmiesznie, ale wtedy stanowiło dużą część budżetu domowego, bo młody piłkarz mieszkał już bez ojca. Danny Wilson, znany rugbysta, opuścił rodzinę, czego syn nigdy mu nie wybaczył. Dlatego zmienił nazwisko na panieńskie matki.
Na treningach nie było mu łatwo. Nie dlatego, że był za słaby i nieśmiały. Przeciwnie – od początku pozwalał sobie na zbyt wiele. – Zrób to jeszcze raz, a cię zabiję – usłyszał od Viva Andersona, po tym jak dwa razy z rzędu przepuścił mu piłkę między nogami. Na debiut w lidze nie musiał długo czekać. W marcu 1991 roku zmienił kontuzjowanego Dennisa Irwina w meczu przeciwko Evertonowi. Od tamtej pory zemsty chciało kilkunastu ośmieszonych rywali.