Po zapowiedziach prezydent stolicy, że stadion powinien powstać poza centrum miasta, wydawało się, że jego budowa obok Stadionu Dziesięciolecia jest już nieaktualna. Jednak prawie pewny kandydat na ministra sportu w przyszłym rządzie PO Mirosław Drzewiecki powiedział „Rz”, że budowa Narodowego na Pradze jest wciąż wariantem numer jeden. – Skoro minister Jakubiak twierdzi, że prace są na tyle zaawansowane, że ich przerwanie mogłoby zagrozić odbyciu mistrzostw w stolicy, to my to przyjmujemy do wiadomości i nikt nie ruszy tego stadionu nawet o pół centymetra z błoni – zadeklarował Drzewiecki.
– Obawiamy się jednak, że to, co mówi pani minister, może być nieprawdą i prace w rzeczywistości stoją w miejscu. W tej sytuacji musimy być przygotowani na każdą ewentualność – dodaje poseł PO. Dlatego chwali decyzję władz Warszawy, które wytypowały pięć innych miejsc, w których mógłby powstać Stadion Narodowy. W grę wchodzi Służewiec, dwie lokalizacje w Białołęce, Wesoła i Łuk Świętokrzyski.
Architekci, piłkarze i ludzie związani z piłką nożną dziwią się, że taka dyskusja zaczyna się dopiero teraz, w momencie, w którym właściwie powinno się już budować stadiony. Architekt Stefan Kuryłowicz jest zwolennikiem budowy stadionu na Pradze.
– W Porto zbudowano stadion w odległości zaledwie kilkudziesięciu metrów od bloków mieszkalnych i świetnie się sprawdza – mówi. – Ważne, żeby stadion miał dobre połączenie komunikacyjne, a tak jest w wypadku terenów wokół Stadionu Dziesięciolecia. Nie trzeba tam dojeżdżać samochodem, bo jest możliwość dotarcia koleją, tramwajem i autobusem. Dlatego ta lokalizacja jest dobra dla Stadionu Narodowego – uważa Kuryłowicz.
Podobnego zdania jest były trener reprezentacji piłkarskiej Jerzy Engel. – To, gdzie powstanie stadion, ma znaczenie głównie dla kibiców, a im wygodniej jest dostać się do centrum miasta niż na obrzeża. Poza tym w centrum można przyjemniej spędzić czas zarówno przed meczem, jak i po spotkaniu, a to też jest ważne – podkreśla.