Wojna domowa w Liverpoolu

Jeśli Liverpool nie pokona FC Porto, skłócony z właścicielami klubu Rafael Benitez może odejść. Celtic gra z Szachtarem i zwycięstwo bardzo przybliży go do awansu

Aktualizacja: 28.11.2007 08:49 Publikacja: 28.11.2007 02:01

Rafael Benitez

Rafael Benitez

Foto: AFP

Jak wiele razy w ostatnich latach, Liverpool ma dziś przy ogłuszającym wsparciu swoich kibiców rozwiązywać problemy, które sam sobie stworzył. Po beznadziejnym początku rundy grupowej tylko zwycięstwo nad Porto przedłuży wiarę w awans, ale wszystko wskazuje na to, że trybuny Anfield Road będą dopingować piłkarzy jedynie przy okazji. Mecz ma być wiecem poparcia dla Rafaela Beniteza. Trenera, który w ciągu trzech lat doprowadził klub do dwóch finałów Ligi Mistrzów, ale teraz poszedł nie na tę wojnę co trzeba.

W ostatnich dniach Benitez dwa razy publicznie wytknął ignorancję swoim szefom Tomowi Hicksowi i George’owi Gilletowi. – Oni nie mają pojęcia, co to znaczy okienko transferowe w Europie – mówił trener, akcentując szczególnie ostatni wyraz, bo obaj panowie są z USA: Hicks mieszka w Teksasie, Gillet w Kolorado.

Liverpool przejęli dziewięć miesięcy temu, żeby sprawdzić się w piłkarskim biznesie. Hicks, bardziej przebojowy z tej pary, jest już właścicielem baseballowej drużyny Teksas Rangers, a Gillet hokejowej Montreal Canadiens, jednego z zespołów w wyścigach Nascar i stacji narciarskich w Vail.

Dwóch upartych ludzi sukcesu trafiło na Anfield Road na trzeciego – Beniteza, uwielbianego przez kibiców, a przez dziennikarzy obwołanego mistrzem taktyki. Szybko się okazało, że jeden klub jest za mały dla nich wszystkich, nawet jeśli Hicks i Gillet bywają w Anglii tylko przejazdem.Poszło jak zwykle w takich sytuacjach – wie coś o tym Jose Mourinho – o pieniądze, dumę i podział władzy. Amerykanie nie są zadowoleni z tego, jak Hiszpan wydał latem ich 40 mln funtów (właściwie 20, bo nie tylko kupował piłkarzy, ale i sprzedawał). Chcieliby, żeby teraz trener zajął się tylko prowadzeniem drużyny, a sprowadzanie piłkarzy zostawił komu innemu.

Benitez uważa, że nie po to trenera nazywa się w Anglii menedżerem, żeby zabierać mu władzę nad transferami. Zwłaszcza że chodzi o trenera, który w ostatnich pięciu sezonach wygrał Ligę Mistrzów, Puchar UEFA i dwa mistrzostwa Hiszpanii, a po drugiej stronie stoją specjaliści od baseballa, narciarstwa i hokeja.

Reklama
Reklama

Benitez ostatnio dostaje po rękach za każdym razem, gdy przedstawia swoje propozycje transferowe. Najbardziej rozsierdziła go niewiara właścicieli w to, że poprowadzi Liverpool do pierwszego od 1990 roku mistrzostwa Anglii.

Kibice uważają, że może to zrobić tylko on. Benitez ma też poparcie kolegów po fachu (wczoraj bronił go Arsene Wen-ger, który również niechętnie patrzy na nowego udziałowca swojego klubu Aliszera Usmanowa) oraz propozycje pracy w innych miejscach: niedawno odrzucił wstępną ofertę Bayernu Monachium. Może dlatego Hiszpan tak się zagalopował, zapominając, że po pierwsze, obraża ludzi, od których dostaje pieniądze, a po drugie, oni też mają swoje racje.

Liverpool w Lidze Mistrzów jest na krawędzi, w Premiership jeszcze wprawdzie nie przegrał, ale zajmuje dopiero piąte miejsce i do prowadzącego Arsenalu traci sześć punktów. Właściciele chcą więc najpierw zbudować nowy stadion, a dopiero od roku 2011, gdy nowy obiekt będzie już stał i przynosił klubowi setki milionów funtów, zacząć znów szaleć na rynku transferowym.

Benitez podobno zrozumiał swój błąd i chce wyciągnąć rękę do zgody, ale na razie nie ma do kogo, bo Amerykanie następną wizytę w klubie zapowiedzieli na grudzień. Najlepszą formą przeprosin będzie zwycięstwo nad Porto. Jeśli Liverpool zdobędzie dzisiaj mniej punktów niż Olympique Marsylia w meczu z Besiktasem w Stambule, odpadnie z Ligi Mistrzów i w budżecie trzeba będzie zapisać stratę kilkunastu milionów funtów. Piłkarzom Porto do awansu może wystarczyć remis – pod warunkiem że Besiktas nie wygra z Olympique.

Po dzisiejszych meczach awansują Milan i Real, jeśli nie przegrają w wyjazdowych meczach z Benficą Lizbona i Werderem Brema. W Glasgow staną naprzeciw siebie dwie drużyny z Polakami w składach: Celtic Artura Boruca i Szachtar Mariusza Lewandowskiego. Po czterech meczach mają tyle samo punktów, w Doniecku było 2:0, więc jeśli Celtic wygra dzisiaj wyżej, będzie pewny awansu (w przypadku równej liczby punktów decyduje bilans spotkań między zainteresowanymi klubami). Szansę awansu ma też Olympiakos Pireus z Michałem Żewłakowem. Jeśli Real nie przegra w Bremie, to miejsce w drugiej rundzie już dziś zapewni sobie zwycięzca meczu Lazio – Olympiakos. Wprawdzie klub Żewłakowa z 32 spotkań wyjazdowych w LM wygrał tylko jedno, ale za to niedawno – 3:1 w Bremie.

wszystkie mecze o 20.45, skróty w TVP 2 o 22.55

Reklama
Reklama

• Liverpool - FC Porto (kanał 59 telewizji n) • Besiktas Stambuł - Olympique Marsylia

1. Porto 4 8 5-3

2. Olympique 4 7 5-3

3. Liverpool 4 4 10-4

4. Besiktas 4 3 2-12

• Rosenborg Trondheim - Chelsea (kanał 57 n) • Schalke 04 Gelsenkirchen - Valencia

Reklama
Reklama

1. Chelsea 4 8 5-2

2. Rosenborg 4 7 5-3

3. Schalke 4 4 2-3

4. Valencia 4 3 2-6

• Werder Brema - Real Madryt • Lazio Rzym - Olympiakos Pireus (kanał 58 n)

Reklama
Reklama

1. Real 4 8 8-5

2. Lazio 4 5 6-6

3. Olympiakos 4 5 6-6

4. Werder 4 3 5-8

• Benfica Lizbona - AC Milan • Celtic Glasgow - Szachtar Donieck (TVP 2, nSport)

Reklama
Reklama

1. Milan 4 9 10-4

2. Szachtar 4 6 4-7

3. Celtic 4 6 3-4

4. Benfica 4 3 2-4

Jak wiele razy w ostatnich latach, Liverpool ma dziś przy ogłuszającym wsparciu swoich kibiców rozwiązywać problemy, które sam sobie stworzył. Po beznadziejnym początku rundy grupowej tylko zwycięstwo nad Porto przedłuży wiarę w awans, ale wszystko wskazuje na to, że trybuny Anfield Road będą dopingować piłkarzy jedynie przy okazji. Mecz ma być wiecem poparcia dla Rafaela Beniteza. Trenera, który w ciągu trzech lat doprowadził klub do dwóch finałów Ligi Mistrzów, ale teraz poszedł nie na tę wojnę co trzeba.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Reklama
Piłka nożna
Wszyscy go lubią. Nowym selekcjonerem reprezentacji Polski ma zostać Jan Urban
Piłka nożna
Chelsea wygrała klubowe mistrzostwa świata, ale się nie zatrzymuje. Na transfery wydała już fortunę
Piłka nożna
Lech ma nowych piłkarzy, Legia ma Superpuchar Polski. Niespodzianka w Poznaniu
Piłka nożna
Naukowcy ostrzegają przed upałami. Czy Amerykanie są przygotowani na mundial?
Piłka nożna
Smutny początek sezonu przy Łazienkowskiej. Legia wygrała w ciszy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama