– Do moich piłkarzy przyszedł człowiek podający się za przedstawiciela azjatyckiego syndykatu i zaproponował pieniądze za porażkę w ostatnim meczu grupowym. Jestem dumny z zawodników, że nie dali się sprowokować – mówi prezydent Piłkarskiej Federacji Namibii John Muinjo.
Tajemniczy mężczyzna zaproponował każdemu piłkarzowi 30 tysięcy dolarów za odpuszczenie ostatniego meczu grupowego z Gwineą, który odbędzie się dzisiaj. Namibia jest jedną z najsłabszych drużyn turnieju, przegrała już dwa spotkania i zachowała tylko matematyczne szanse na grę w ćwierćfinale.
Nie chodziło tylko o zwyczajną porażkę. Piłkarze mieli otrzymać 15 tysięcy płatne z góry, a później manipulować wynikiem w trakcie meczu. Przedstawiciel syndykatu w umówiony sposób chciał sygnalizować, kiedy mają stracić kolejnego gola. Jak podejrzewają przedstawiciele federacji Namibii, chodziło o internetowe zakłady bukmacherskie. Można w nich obstawiać, w której minucie padnie bramka.
Muinjo poinformował, że postawa każdego piłkarza będzie przeanalizowana. Ostrzegł też przed karami, jakie spotkają ich za ulegnięcie pokusie. Nie była to pierwsza próba korupcji w trwającym od tygodnia turnieju. Niemiecki trener reprezentacji Beninu Reinhard Fabisch ujawnił, że już przed pierwszym meczem złożono mu propozycję przyjęcia łapówki. – Mężczyzna, będący przedstawicielem jednej z firm bukmacherskich z Singapuru, chciał wręczyć mi 20 tysięcy dolarów za pomoc w ustawieniu spotkania z Mali. Odmówiłem i zagroziłem, że jeśli nie zniknie w ciągu pięciu minut, wezwę policję – opowiadał.
Ale turniej w Ghanie to nie tylko korupcja. W wielkim stylu do gry wrócił Kamerun. Po porażce w pierwszym meczu z Egiptem 2:4 w drugim nie pozostawił wątpliwości, że może liczyć się w walce o medale.