Sprawiedliwość na ruchomych piaskach

Do końca sezonu Wydział Dyscypliny ma rozliczyć afery, ale najpierw sam zostanie rozliczony

Publikacja: 30.01.2008 00:02

Sprawiedliwość na ruchomych piaskach

Foto: Rzeczpospolita

9 lutego o jego przyszłości ma zdecydować zarząd PZPN, a to nie wróży najlepiej.

Za trzy tygodnie piłkarze wracają na boiska, by dokończyć jeden z najdziwniejszych sezonów ekstraklasy. Z 16 zespołów trzy są już zdegradowane do drugiej ligi, w tym obecny mistrz Polski, a nie jest wykluczone, że niedługo do Widzewa oraz Zagłębia z Lubina i Sosnowca dołączą następne kluby. Lista układana w prasie ciągle się zmienia, niektórzy doliczyli się w kolejce do kar nawet ośmiu drużyn.

Są tam podejrzani, do których już wszyscy się przyzwyczaili, jak Cracovia, GKS Bełchatów czy Jagiellonia, ale i nowi, choćby Lech i ŁKS. Tyle, że to wszystko tylko zgadywanki. Jedyną prawdziwą listę ma prokuratura, a ona takimi informacjami się nie dzieli. Nawet gdy Wydział Dyscypliny dostaje od niej korupcyjne akta jakiegoś klubu, to pojawiające się w nich nazwy innych drużyn są wykropkowane.

– Moim zdaniem to już będą tylko pojedyncze przypadki, żadnych krwawych żniw – dodaje Robert Zawłocki, wiceprzewodniczący WD.

Nie jest do końca tak, że akta spadają na WD znienacka i zawsze w kolejności narzuconej przez prokuraturę. Z obecnym Wydziałem, w przeciwieństwie do poprzednich, prokuratorzy chcą współpracować i słuchają uwag drugiej strony. Dzięki temu przez dwa lata udało się rozliczyć z korupcji osiem klubów, w tym pięć pierwszoligowych: od Arki Gdynia do Zagłębia. Prezes Zagłębia Robert Pietryszyn po degradacji mówił o Wydziale Dyscypliny tak, jakby wszystko zależało od widzimisię przewodniczącego. Ale gdyby tak było, to ukarane kluby wygrywałyby w odwołaniach do wyższych instancji. Na razie nie udało się to nikomu. Abolicji nie będzie?

Zdegradowanie do drugiej ligi klubu z Lubina to zobowiązanie na przyszłość: skoro nie upiekło się mistrzowi Polski, za którym stoi potężna firma Skarbu Państwa, to nie uda się nikomu z czekających na karę. – Prokuratura zna naszą deklarację, że chcielibyśmy zamknąć rozliczanie lat 2003 – 2006, bo tymi się zajmujemy, do końca tego sezonu – mówi Robert Zawłocki. Od nowego sezonu karanie za wychodzące na jaw grzechy sprzed 2006 będzie już zapewne wyglądało inaczej: może ujemnymi punktami, bez degradacji. Żeby nie destabilizować ligi, która i tak od roku gra na ruchomych piaskach.

PZPN chciał karanie złagodzić poprzez tzw. abolicję dla klubów za przewinienia z minionych lat, mającą obowiązywać od ustalonej daty. Projekt napisał Jacek Kryszczuk, członek poprzedniego składu Wydziału Dyscypliny – tego, który nie zdołał ukarać nikogo, a prokuratura nie chciała mu udostępniać akt, bojąc się, że posłużą raczej obronie winnych, niż atakowi na nich.

Na lutowym, statutowym zjeździe PZPN projekt miał być przegłosowany, ale wszystko wskazuje, że nie będzie. – Nie zdążymy z konsultacjami. Jeśli już się uda, to raczej na następny zjazd, w listopadzie – mówi prezes PZPN Michał Listkiewicz. A w listopadzie abolicja może już nie mieć wielkiego sensu, bo prokuratura będzie miała gotowe zarzuty wobec kolejnych klubów.

Upadek abolicyjnego projektu to dla WD dobra informacja, gorsze mogą nadejść 9 lutego. Wtedy okaże się, kto będzie nowym przewodniczącym w miejsce Michała Tomczaka, który się wycofuje, bo chce mieć więcej czasu na zawodowe obowiązki, i czy będą jakieś inne zmiany w składzie WD. Decyzja należy do zarządu PZPN, a tam większość stanowią ci, dla których obecny WD (tworzy go 9 prawników) to ciało obce i podrzutki ministra Tomasza Lipca.

Dotychczasową niezależność od działaczy PZPN Wydział wywalczył sobie trochę przypadkiem. Minister Lipiec wprowadził do związku kuratora Andrzeja Rusko, ten na czele Wydziału postawił Michała Tomczaka, a Tomczak wskazał skład. Kurator szybko zrezygnował, ale PZPN na Wydział ręki nie podniósł, bo bał się opinii publicznej, która żądała walki z korupcją. Działacze pod nosem złorzeczyli, ale pogodzili się z tym, że niewiele mogą zmienić. Teraz, gdy oburzenie moralne opadło, a główny oburzony siedzi w areszcie za korupcję, już jako Tomasz L., nie brakuje w PZPN chętnych do wzięcia odwetu.

Jeśli zarząd uzna, że działalność WD mu się nie podoba, może nie poprzestać na wskazaniu nowego przewodniczącego, ale wymienić także skład. To bardzo prawdopodobne, bo od przyszłego sezonu sprawy dyscyplinarne ligi przechodzą z powrotem ze spółki Ekstraklasa do PZPN i to będzie dobrym pretekstem do zmian. A gdy wrócą do WD jego poprzedni członkowie, prokuratura prawdopodobnie znów odmówi wglądu do akt. – Jestem z działalności Wydziału zadowolony, bo wyroki bronią się w wyższych instancjach, ale głosuje 35 członków zarządu. Do nich należy decyzja – mówi prezes Listkiewicz.

9 lutego może być groteskowo, jeśli o losach obecnego WD ma decydować np. członek zarządu Henryk Klocek, pojawiający się w zeznaniach Ryszarda F. „Fryzjera” w dość dwuznacznym kontekście. Albo Eugeniusz Nowak, któremu „Fryzjer” zarzuca pilnowanie spraw Zawiszy Bydgoszcz.

Najgorsza jest zupełna nieprzewidywalność, bo związek tak naprawdę żadnej strategii walki z korupcją nie ma. Działa raczej jak obóz przetrwania: jak najszybciej to zakończyć, jak najmniej przy okazji oberwać i znów mieć święty spokój.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora

p.wilkowicz@rp.pl

Piłka nożna
Manchester City na kolanach w Paryżu. Mistrzowie Anglii bez awansu?
Materiał Promocyjny
Suzuki Vitara i Suzuki Swift ponownie w gronie liderów rankingu niezawodności
Piłka nożna
PSG – Manchester City. Bogaci, ale jak na razie przegrani
Piłka nożna
Gole Roberta Lewandowskiego, błędy Wojciecha Szczęsnego i zwycięstwo Barcelony
Piłka nożna
Wraca Liga Mistrzów. Robert Lewandowski szuka kolejnych bramek, Barcelona walczy o awans
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Piłka nożna
Florentino Perez: Sił i pomysłów wciąż mu nie brakuje
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego