Gdy Michel Platini kończył w 1987 roku karierę w Juventusie, Milan dopiero kupował Marco van Bastena z Ajaksu. W żadnym z turniejów nie mogli się spotkać na boisku, bo gdy Francuzi wywalczyli awans, to brakowało Holendrów, i odwrotnie.
Zostali gwiazdami ME 1984 i 1988 w zupełnie różnych okolicznościach. Platini długo przed turniejem był kapitanem drużyny, królem europejskiego futbolu. W finałach dokonał czegoś niesamowitego: do jego rekordu dziewięciu goli nikt do dziś nie potrafi się zbliżyć. Po nim żaden król strzelców nie zdobył więcej niż pięć bramek. W całej karierze pomocnik Platini strzelił dla Francji 41 goli. Więcej ma tylko napastnik Thierry Henry – 44.
Van Basten do Niemiec jechał jako młody, zdolny rezerwowy. Miał już wówczas Złoty But dla najlepszego strzelca Europy w 1986 roku, Puchar Zdobywców Pucharów wywalczony z Ajaksem i kontrakt w Milanie, ale miał też w drużynie Johna Bosmana, z którym musiał walczyć o miejsce w składzie.
Przed pierwszym meczem z ZSRR walkę przegrał, ale wszedł na końcowe pół godziny i został na długo. Strzelił trzy bramki Anglikom, jedną Niemcom w ostatnich minutach półfinału, a w meczu finałowym też jedną, ale taką, która powinna się liczyć za trzy. Po podaniu Arnolda Muehrena piłka długo leciała z lewej strony boiska na prawą, aż spadła w polu karnym na nogę van Bastena. Ten uderzył z woleja i trafił w lewy górny róg radzieckiej bramki, Rinat Dasajew wysoko wyciągnął rękę, ale piłki nie sięgnął.
Platini i van Basten mieli to szczęście, że byli wielkimi wśród wielkich. Nazwiska piłkarzy, którzy grali w Euro 1984 w pomocy reprezentacji Francji, każdy kibic zna jak imiona Dumasowskich muszkieterów. Van Bastena wymienia się jednym tchem z Gullitem i Rijkaardem. Oni trzej, właśnie w tej kolejności, w plebiscycie „France Football” za 1988 rok zajęli całe podium. Gdy Platini grał w Juventusie, był to najsilniejszy klub w najlepszej lidze świata. Podobnie było z Milanem i jego „Trzema Tulipanami”.