Lubinianom ostatnio się nie wiodło. Ostatni raz odnieśli ligowe zwycięstwo 14 września w meczu przeciwko Śląskowi Wrocław. W starciu z aktualnym mistrzem Polski Zagłębie nie było więc faworytem.
Już na początku meczu Legia zaatakowała - po dośrodkowaniu Michała Kucharczyka szczęśliwie interweniował Lubomir Guldan, ale chwilę później było już 0:1. Po rzucie rożnym odbita piłka trafiła przed pole karne do Dominika Nagy'a. Węgier oddał strzał, który zablokowali obrońcy. Wobec dobitki Williama Remy'ego pod poprzeczkę byli już bezradni.
Po pół godzinie gry można było powiedzieć, że Legia zdominowała gospodarzy - relacjonuje Onet. Jej wyższość piłkarska trudna była nie do zauważenia, o czym świadczyła pewność w budowaniu ataków pozycyjnych. To piłkarze z Lubina stali na własnej połowie, mimo że w teorii powinni dążyć do odrabiania strat.
Dopiero na początku drugiej połowy gospodarze wypracowali sobie optyczną przewagę. Mądrze piłki rozdzielał Starzyński, ale jego partnerzy nie potrafili wykorzystać jego podań. Legia jednak groźnie kontrowała. Po jednej z akcji Carlitos strzelał w słupek, a Adam Hlousek dobijał w poprzeczkę. W 84. słupek ponownie uratował Dominika Hładuna po strzale Carlitosa.
Ostatecznie Legia odniosła zasłużone zwycięstwo, które przynajmniej do meczu Jagiellonii Białystok pozwoli jej utrzymać drugie miejsce w ligowej tabeli. Zagłębie natomiast nie oddaliło się od strefy spadkowej.