Skoro nie udało się, gdy w składzie byli Maciej Żurawski, Mirosław Szymkowiak i Kamil Kosowski w najwyższej formie, to nie ma powodu, by wierzyć, że uda się tym razem.
Wisła Kraków, która mistrzostwo Polski zdobyła w cuglach praktycznie już po rundzie jesiennej, czasu na wzmocnienia miała aż nadto. Ale w Krakowie zabrakło wiary.
Maciej Skorża zaczął przebudowywać zespół zimą, po to by na walkę o Ligę Mistrzów nie wystawiać 11 piłkarzy, tylko zgraną drużynę. Sprowadził Wojciecha Łobodzińskiego, Juniora Diaza, Andrzeja Niedzielana i Radosława Matusiaka. Reszta wzmocnień miała pojawić się po zakończeniu sezonu.
Miała, ale się nie pojawiła. Skorża o transferach nie chce rozmawiać, dyrektor Jacek Bednarz podkreśla, że klub nie jest krezusem. Wisła nie potrafiła nawet zatrzymać zawodników, których miała w składzie. Dobra postawa na Euro zaowocowała transferem Dariusza Dudki do Auxerre, a Adam Kokoszka, korzystając z prawa Webstera, sam odszedł do Empoli. Skorża mówił, że potrzebuje środkowego obrońcy, pomocnika i napastnika. Teraz nie mówi nic, powtarza tylko, że ma 22 zawodników i musi mu to wystarczyć.
Jedyną nową twarzą w zespole jest Słowak Peter Szinglar pozyskany za darmo, a z wypożyczeń do innych klubów wrócili Konrad Gołoś i Patryk Małecki. Kapitan drużyny Arkadiusz Głowacki przyznaje, że realnym celem jest faza grupowa, ale nie Ligi Mistrzów, tylko Pucharu UEFA.