Mecz o Barcelonę

Jutro w Krakowie Wisła gra z Beitarem Jerozolima rewanż o wejście do trzeciej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Mimo że ma problemy, powinna odrobić straty z pierwszego meczu.

Aktualizacja: 06.08.2008 08:05 Publikacja: 05.08.2008 18:09

Mecz o Barcelonę

Foto: Fotorzepa, Bartosz Siedlik

W Jerozolimie Wisła przegrała 1:2, chociaż to ona wypracowała więcej okazji do strzelenia bramki. Udało się tylko Pawłowi Brożkowi. Polacy prowadzili od 28 minuty, ale w ostatniej pół godzinie nieco się pogubili i stracili wtedy dwie bramki oraz jednego zawodnika. Marek Zieńczuk zachował się tak, jakby nie chciał wziąć udziału w rewanżu - mimo żółtej kartki na koncie, pod polem karnym Beitaru, mając obok sędziego, w nie grożącej niczym sytuacji sfaulował przeciwnika. Sędzia nie miał wyboru i wyrzucił Polaka z boiska.

Czerwona kartka to zakaz gry w jutrzejszym meczu. Zieńczuk w dobrej formie i skuteczny jak w lidze bardzo by się Wiśle przydał. Jego zastąpić jeszcze można, bo wybór, wprawdzie nieduży, ale jest. Gorzej z zastąpieniem innego piłkarza. Arkadiusz Głowacki jest podstawowym środkowym obrońcą Wisły i jej kapitanem. Ale znowu odniósł kontuzję, co w jego przypadku stało się normą. Jest to też część odpowiedzi na pytanie - dlaczego Leo Beenhakker nie zabrał Głowackiego na mistrzostwa Europy. Bo być może nie miałby z niego żadnego pożytku.

W Wiśle Głowacki jest jednak ceniony i jego brak to problem dla trenera. Maciej Skorża chyba nie tak wyobrażał sobie budowę drużyny i drogę do Ligi Mistrzów. Najlepszy zespół w Polsce, który powinien mieć kadrę co najmniej dwudziestu równorzędnych zawodników, ma ich zaledwie kilkunastu. I kiedy Dariusza Dudkę oddano do Auxerre, a Adama Kokoszki nie zatrzymywano zbyt skutecznie, okazało się, że po pechu Głowackiego, na jednej z najważniejszych pozycji - środkowego obrońcy, nie ma kto grać.

Jest tam skuteczny, ale nerwowy Brazylijczyk Cleber, który jednak obok siebie powinien mieć kogoś doświadczonego. Najbardziej nadaje się Marcin Baszczyński, ale on do zmiany pozycji wyraźnie się nie pali. - Jeśli trener mi każe, to zagram - powiedział Baszczyński - Ale jeżeli przeszedłbym na niezbyt naturalną dla mnie pozycję i nie zagrał na prawej obronie, gdzie według słów trenera wygrałem rywalizację, to w ten sposób osłabione zostałyby dwie pozycje.

Maciej Skorża prawdopodobnie nie zgodzi się z tą logiką. Można się spodziewać pary stoperów Cleber - Baszczyński i Czecha Petera Singlara na prawej obronie. Ale żeby Wisła awansowała do następnej rundy, gdzie na zwycięzcę dwumeczu czeka FC Barcelona, musi wygrać co najmniej 1:0. Nie może dać sobie wbić gola, bo musiałaby wtedy strzelić co najmniej trzy. Skorża wie, że powinien zbudować drużynę w taki sposób, aby wyeliminować ryzyko strat i zagwarantować zyski. Nie można więc wykluczyć, że grający w naturalny sposób ofensywnie Piotr Brożek zamiast na lewej obronie (może tam być Kostarykańczyk Junior Diaz), wystąpi na miejscu Marka Zieńczuka - po tej samej stronie, ale w pomocy.

Następny problem dotyczy linii ataku Wisły. Paweł Brożek wprawdzie strzelił w ostatnim sezonie ligi 23 bramki, ale osamotniony, skazany na walkę z co najmniej dwoma obrońcami, taki skuteczny nie będzie. Musi mieć wsparcie, ale w czyich osobach? W Jerozolimie zobaczyliśmy w ostatnich minutach powracającego po kontuzji Andrzeja Niedzielana i Tomasza Dawidowskiego, który też ma sporo różnych kłopotów (głównie z samym sobą). Żaden z nich nie jest przygotowany na 90 minut gry. Możliwe więc, że obok Pawła Brożka w napadzie wystąpi Rafał Boguski, jedyny zawodnik Wisły, do którego za mecz w Jerozolimie nie można mieć pretensji.

Piłkarze Wisły, jak zwykle przed ważnymi meczami, zamknęli się w hotelu i nawet treningi przeprowadzają przy zamkniętych drzwiach. Mogą i powinni pokonać Beitar, tym bardziej, że jeszcze się nie zdarzyło, żeby na tym etapie eliminacji do Ligi Mistrzów Wisła odpadła z rozgrywek.

W Jerozolimie Wisła przegrała 1:2, chociaż to ona wypracowała więcej okazji do strzelenia bramki. Udało się tylko Pawłowi Brożkowi. Polacy prowadzili od 28 minuty, ale w ostatniej pół godzinie nieco się pogubili i stracili wtedy dwie bramki oraz jednego zawodnika. Marek Zieńczuk zachował się tak, jakby nie chciał wziąć udziału w rewanżu - mimo żółtej kartki na koncie, pod polem karnym Beitaru, mając obok sędziego, w nie grożącej niczym sytuacji sfaulował przeciwnika. Sędzia nie miał wyboru i wyrzucił Polaka z boiska.

Pozostało 86% artykułu
Piłka nożna
Robert Lewandowski strzela, ale Barcelona gubi punkty. Zadyszka czy już kryzys?
Piłka nożna
Puchar Polski. Będzie wielki hit w Warszawie
Piłka nożna
Chelsea znów konkurencyjna. Wygrywa i zachwyca nie tylko w Anglii
Piłka nożna
Bayern znów nie zdobędzie Pucharu Niemiec. W Monachium myślą już o przyszłości
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
PIŁKA NOŻNA
Niechciane dziecko Gianniego Infantino. Po co światu klubowy mundial?
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką