„Czas Brożka”, o którym, rozsyłając powołania, mówił Leo Beenhakker, jeszcze nie nadszedł. Napastnik Wisły walczył z czasem, każdego dnia trenując z coraz większym obciążeniem. Wczoraj wytrzymał jednak tylko 40 minut, usiadł na ławce rezerwowych, schował twarz w dłoniach i zrezygnował.
Wygrała kontuzja. Brożek – o którym trenerzy mówili, że biegał jakby na zaciągniętym ręcznym hamulcu – najprawdopodobniej opuści zgrupowanie, bo wątpliwe, by zdążył wyleczyć uraz do środy, kiedy reprezentacja zagra z San Marino.
Spodziewając się kłopotów, Beenhakker w środę wieczorem w trybie awaryjnym ściągał z Danii Marka Saganowskiego. Wiele wskazuje jednak na to, że ten piłkarz rozpocznie mecz na ławce rezerwowych, a na szpicy jako jedyny napastnik zagra Łukasz Piszczek.
– To nowa drużyna, która potrzebuje czasu, by pokazać swoje prawdziwe możliwości. Proszę o ten czas dla swoich piłkarzy, mimo że nadal naszym celem nadrzędnym pozostaje awans na mistrzostwa świata – mówił we Wrocławiu Beenhakker.
Zapewnił jednocześnie, że nie wpuści na boisko dziewięciu zawodników, którzy dotychczas nie grali o punkty. Paru dostanie jednak szansę. Niespodziewanie obok Mariusza Lewandowskiego w środku pomocy wystąpi Tomasz Bandrowski, który spośród wszystkich piłkarzy Lecha Poznań zrobił na trenerze największe wrażenie. W obronie zamiast Mariusza Jopa, który był w kadrze na mistrzostwa Europy, zobaczymy Bartosza Bosackiego wracającego do reprezentacji po dwuletniej przerwie. Po raz pierwszy w meczu o punkty zagra Marcin Kowalczyk, który wygrał z Sewerynem Gancarczykiem walkę o miejsce na lewej obronie.