[b]Rz: Zrezygnował pan z funkcji przewodniczącego Wydziału Dyscypliny tuż po wyborach nowych władz, a Grzegorz Lato podobno liczył na pana...[/b]
Musiałem zrezygnować. Był to mój protest przeciw temu wszystkiemu, co działo się wokół walki z korupcją. Nie do końca zgadzam się z filozofią działań Ministerstwa Sportu, Ministerstwa Sprawiedliwości i prokuratury. Przyjmując stanowisko przewodniczącego wydziału, miałem świadomość, że będę musiał karać zarówno kluby, jak i ludzi, ale liczyłem, że prokuratura i obydwa ministerstwa podejmą wszelkie możliwe działania, żeby ograniczyć skutki afery. Umożliwią jej jak najszybsze rozliczenie. Tak się nie stało. Niektóre działania ministerstw Sportu i Sprawiedliwości są obliczone tylko na zrobienie wrażenia. Tak było z deklaracjami o intensyfikacji pracy organów ścigania oraz wprowadzeniem ostatniego kuratora. Prokuratura natomiast nie ufała Wydziałowi Dyscypliny i nadal tego nie robi, mimo że pracują tam niezależni prawnicy.
[b]Prokuratura nie ma wyjścia. Temu środowisku nie można ufać, a każde ujawnienie materiałów dowodowych może być na rękę podejrzanym.[/b]
W obecnym Wydziale Dyscypliny nie ma już chyba nikogo związanego z klubem lub okręgiem, więc obawa o to, że materiały mogą wypłynąć na zewnątrz, jest znikoma. Rozmawiałem z moim odpowiednikiem, szefem dyscypliny w niemieckim związku piłkarskim. Powiedział mi, że w Niemczech szybkie zakończenie korupcyjnej sprawy sędziego Roberta Hoyzera było możliwe dzięki wspólnemu działaniu organów ścigania i związku. We Włoszech było podobnie. U nas jest konkurencja zamiast współpracy. Miałem nadzieję, że po wyborach w PZPN ułożą się w tej sprawie stosunki z organami państwa. Dlatego postawiłem na Zbigniewa Bońka. Skoro przegrał, to i ja nie mogę być na czele wydziału, bo nie widzę symptomów poprawy. I nie jest to wyłącznie wina nowych władz PZPN, chociaż błędem jest pobłażanie np. sędziom z zarzutami prokuratorskimi. Obawiam się, że jak przed rokiem, pod koniec rozgrywek prokuratura przekaże dokumenty obciążające kolejne kluby i znowu związek będzie miał problem, co z tym zrobić, a wszyscy będą mówili, że w PZPN jest bałagan. Współpraca w słusznej sprawie jest lepsza od rywalizacji. Bez niej trudno mi sobie wyobrazić, jak długo potrwają procesy i kiedy zakończą się postępowania dyscyplinarne. Spośród ponad 180 zatrzymanych Wydział Dyscypliny w maju i czerwcu ubiegłego roku na podstawie dokumentów związanych z aferą Arki Gdynia, wydał 14 osobom – sędziom i obserwatorom – dożywotni zakaz działalności w sporcie. Ale nikt o tym nie mówi, strona rządowa oraz prokuratura w ogóle tego nie dostrzegają. Obym się mylił, ale działając w taki sposób, jeszcze przez lata nie uda się uwolnić piłki od tych problemów, a sama afera ulegnie rozmydleniu.
[b]Czym zajmuje się zespół do spraw statutu związku? Dlaczego trzeba go poprawiać, skoro zrobił to już w ubiegłym roku sąd rejestrowy?[/b]