Reklama
Rozwiń

Rzeczy, których nigdy nie kupisz

Piłkarze odrzucają bajeczne oferty, gwiazda klubu uciekła do Brazylii. Szejkowie się niecierpliwią: co z tym futbolem?

Publikacja: 23.01.2009 03:55

Brazylijczyk Robinho (z lewej) przeszedł do City latem za rekordową kwotę 40 mln euro. Ostatnio ucie

Brazylijczyk Robinho (z lewej) przeszedł do City latem za rekordową kwotę 40 mln euro. Ostatnio uciekł do ojczyzny. Na swoje urodziny

Foto: AP

Od kiedy szejkowie z Abu Zabi zwrócili swoje oczy na stadion City, trwa imponujący koncert życzeń. Szkoda czasu na wymienianie piłkarzy, których chcieliby sprowadzić. Lepiej wziąć po prostu listę najlepszych na świecie i odhaczać: za tego już zaproponowali 100 mln euro, za tego właśnie proponują itd. Zgodnie z planem szejka Mansoura bin Zayeda, większościowego udziałowca klubu: – Mamy miliony i nie zawahamy się ich użyć w każdym oknie transferowym, póki nie będziemy potęgą.

[srodtytul]Walizki krążą po Europie[/srodtytul]

Po takiej deklaracji Mansour wysłał swoich ludzi z pełnymi walizkami w różne części kontynentu. I szybko zaczął działać „efekt Manchesteru“. Nawet jeśli klub nie chciał sprzedawać piłkarza, siadał do rozmów z wysłannikami City z ciekawości. By sprawdzić, ile są w stanie wydać.

Jeden z kibiców na forum internetowym zaapelował o humanitarne podejście do nowych właścicieli klubu: „To nieetyczne. Powiedzcie im, że drużyny nie buduje się w jedną noc. Wy ich ciągle podpuszczacie, chcąc usłyszeć jak najwyższą sumę, żeby potem chwalić się przed znajomymi, jacy idioci pracują w City“. Apel nie pomógł, kolejne kluby wciąż wystawiają szejka Mansoura do wiatru, jak Milan z Kaką.

Szejk kupił klub 1 września ubiegłego roku za 200 milionów funtów. Jeszcze tego samego dnia chciał sprowadzić do drużyny Ruuda van Nistelrooya, Dymitara Berbatowa i Robinho. Udało się tylko z tym ostatnim, za 40 milionów euro, co było rekordem ligi angielskiej. Dwóch pozostałych odmówiło ponoć tylko dlatego, że zabrakło czasu na negocjacje przed zamknięciem okna transferowego.

[srodtytul]Budżet na kilka lat[/srodtytul]

W zimowym oknie transferowym szejk jeszcze zwiększył siłę ognia. Za Kakę zaproponował Milanowi ponad 100 milionów euro, a samemu zawodnikowi takie zarobki, jakich za kopanie piłki nikomu jeszcze nie proponowano – 500 tysięcy funtów tygodniowo.

Kaka odmówił, stał jak papież w oknie swojego domu w Mediolanie i obiecywał kibicom, że w tym mieście chce się zestarzeć. Postąpił nawet wbrew swojemu ojcu, który, tak jak szejkowie z City, nie rozumie, że są rzeczy ważniejsze od pieniędzy.

Rekordowy transfer nie doszedł do skutku i wtedy wyszło na jaw, że to nie było pierwsze zimowe podejście do rekordu. „Guardian“ szczegółowo opisał pielgrzymki dyrektora sportowego klubu Gary’ego Cooka po Europie. Od Mediolanu przez Turyn, Barcelonę po Walencję. I powtarzające się reakcje kontrahentów.

– Jak proponujesz im 100 milionów euro, mówią, że sprzedadzą, ale za 135 milionów. Z Kaką rozmawialiśmy tylko dlatego, że działacze Milanu zapewniali, iż jest na sprzedaż. Wysłaliśmy propozycję, a oni odpowiedzieli taką kwotą, że zastanawialiśmy się, czy nie podali w lirach. Dopiero później zeszli z ceny, ale w końcu ulegli presji politycznej i presji kibiców – opowiada.

[srodtytul]Towar zastępczy[/srodtytul]

W grudniu świta Cooka próbowała przywieźć z Walencji Davida Silvę i Davida Villę. Klubowi, który nie gra w Lidze Mistrzów, zaproponowali 100 milionów funtów. Valencia nie chciała. W Turynie 100 milionów funtów nie zrobiło wrażenia na prezesie Juventusu. Za Gianluigiego Buffona zażyczył sobie 50 milionów więcej. – Myśleli, że trafili na głupków – mówi Cook.

Po Carlosa Teveza Manchester City nie zgłosił się tylko dlatego, że to gracz United i pewnie „kibice by go nie pokochali“. Thierry Henry z Barcelony odmówił, ale on przynajmniej się zastanawiał. Cesc Fabregas nie (– Byłbym głupi, gdybym tam poszedł, nie jestem emerytem), Fernando Torres również nie.

Żeby się pocieszyć, szejkowie lekką ręką wydali 20 milionów na Nigela de Jonga z HSV. To drugi na liście najwyższych transferów z Bundesligi. De Jonga trudno jednak nazwać gwiazdą. Podobnie jak Craiga Bellamy’ego, który kosztował 14 milionów funtów, a słynie głównie z ostrej gry i głupich pomysłów poza boiskiem (np. bicie kolegów z drużyny kijem golfowym).

Robinho podobno zgodził się na grę w Manchesterze dlatego, że widział już oczami wyobraźni kolejne gwiazdy dołączające do drużyny. Minęło kilka miesięcy, gwiazdy nie nadchodzą. Kiedy odmówił Kaka, Robinho spakował się i wyjechał do Brazylii. Już przeprosił, straci dwie tygodniówki.

Poirytowany trener Mark Huges powiedział, że poradzi sobie bez gwiazd. Szejk Mansour myśli jednak inaczej. – Jesteśmy dopiero na 11. miejscu w lidze. Potrzebujemy Jose Mourinho.

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autora:

[mailto=m.kolodziejczyk@rp.pl]m.kolodziejczyk@rp.pl[/mail][/i]

Od kiedy szejkowie z Abu Zabi zwrócili swoje oczy na stadion City, trwa imponujący koncert życzeń. Szkoda czasu na wymienianie piłkarzy, których chcieliby sprowadzić. Lepiej wziąć po prostu listę najlepszych na świecie i odhaczać: za tego już zaproponowali 100 mln euro, za tego właśnie proponują itd. Zgodnie z planem szejka Mansoura bin Zayeda, większościowego udziałowca klubu: – Mamy miliony i nie zawahamy się ich użyć w każdym oknie transferowym, póki nie będziemy potęgą.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Piłka nożna
Czas napisać nowy rozdział. Kadra gra o mundial
Piłka nożna
Mundial 2026: Czy pod wodzą Thomasa Tuchela Anglia odniesie sukces? Znani wrócili do kadry
Piłka nożna
Ćwierćfinały Ligi Narodów. Na ostatniego rywala w eliminacjach mundialu Polacy muszą jeszcze poczekać
Piłka nożna
Michał Probierz: Moim celem jest wygrywanie, ale też to, by kadrę przyjemnie się oglądało
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Piłka nożna
Mateusz Skrzypczak. Z Poznania przez Białystok do kadry
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń