– Chce pan coś powiedzieć kibicom? – usłyszał R. od dziennikarzy, gdy wchodził na przesłuchanie. – A co mam im powiedzieć? Może jak będę wychodził – mówił zawstydzony. Z wrocławskimi prokuratorami rozmawiał pięć godzin, usłyszał prawdopodobnie trzy zarzuty. – Nie mogę podać ile, ale chodzi o przyjmowanie korzyści majątkowych lub pomoc przy ich wręczaniu. W grę wchodziły bardzo duże kwoty, nawet po 100 tysięcy złotych – mówił prokurator Edward Zalewski.
Zarzuty dotyczyły dwóch meczów z wiosny 2004 r. Spotkania ze Świtem w Nowym Dworze, które Lech przegrał, i z Górnikiem Polkowice. Ten drugi mecz drużyna z Poznania wygrała, choć chciała przegrać. R. prowadził negocjacje w tej sprawie, ale działacze Górnika nie zgodzili się na zapłacenie potężnej łapówki.
[wyimek]K. grał cztery lata w Wolfsburgu. Trudno będzie mu się bronić, że sprzedawał mecze z biedy[/wyimek]
Piotr R. częściowo przyznał się do winy. Ma wpłacić 170 tysięcy złotych poręczenia, a potem będą go czekały rozmowy jeszcze trudniejsze od tych we Wrocławiu: z działaczami i kibicami Lecha. Klub, zgodnie z zapowiedzią, zawiesił swojego najsłynniejszego piłkarza bezterminowo.
To prawdopodobnie koniec kariery R. Z dwóch największych marzeń udało mu się zrealizować jedno: jest wśród 28 piłkarzy, którzy strzelili co najmniej 100 goli w ekstraklasie. Ale mistrzostwa Polski z Lechem nie zdobył, zaczął grać w pierwszej drużynie rok po ostatnim tytule.