Korupcyjny alfabet Lecha: teraz K.

Byli koledzy z Poznania minęli się we wrocławskiej prokuraturze. Piotr R. wyszedł, już z zarzutami, Waldemara K. przywieziono

Publikacja: 04.02.2009 00:54

Waldemar K. – tak od wczoraj pisze się nazwisko byłego obrońcy Lecha i VfL Wolfsburg

Waldemar K. – tak od wczoraj pisze się nazwisko byłego obrońcy Lecha i VfL Wolfsburg

Foto: AGENCJA ps

– Chce pan coś powiedzieć kibicom? – usłyszał R. od dziennikarzy, gdy wchodził na przesłuchanie. – A co mam im powiedzieć? Może jak będę wychodził – mówił zawstydzony. Z wrocławskimi prokuratorami rozmawiał pięć godzin, usłyszał prawdopodobnie trzy zarzuty. – Nie mogę podać ile, ale chodzi o przyjmowanie korzyści majątkowych lub pomoc przy ich wręczaniu. W grę wchodziły bardzo duże kwoty, nawet po 100 tysięcy złotych – mówił prokurator Edward Zalewski.

Zarzuty dotyczyły dwóch meczów z wiosny 2004 r. Spotkania ze Świtem w Nowym Dworze, które Lech przegrał, i z Górnikiem Polkowice. Ten drugi mecz drużyna z Poznania wygrała, choć chciała przegrać. R. prowadził negocjacje w tej sprawie, ale działacze Górnika nie zgodzili się na zapłacenie potężnej łapówki.

[wyimek]K. grał cztery lata w Wolfsburgu. Trudno będzie mu się bronić, że sprzedawał mecze z biedy[/wyimek]

Piotr R. częściowo przyznał się do winy. Ma wpłacić 170 tysięcy złotych poręczenia, a potem będą go czekały rozmowy jeszcze trudniejsze od tych we Wrocławiu: z działaczami i kibicami Lecha. Klub, zgodnie z zapowiedzią, zawiesił swojego najsłynniejszego piłkarza bezterminowo.

To prawdopodobnie koniec kariery R. Z dwóch największych marzeń udało mu się zrealizować jedno: jest wśród 28 piłkarzy, którzy strzelili co najmniej 100 goli w ekstraklasie. Ale mistrzostwa Polski z Lechem nie zdobył, zaczął grać w pierwszej drużynie rok po ostatnim tytule.

40-letni Waldemar K. to przy nim piłkarz spełniony. Trzy tytuły z Lechem na początku lat 90., prawdziwa kariera w Bundeslidze (cztery lata w Wolfsburgu, i to w podstawowym składzie, a nie na ławce). Nawet meczów w reprezentacji miał więcej od R.: pięć, a R. cztery.

Obaj mają za sobą ponad 300 meczów w ekstraklasie, wszystkie w barwach Lecha.

R. w ataku, K. na prawej obronie. Grali w jednej drużynie przez sześć lat, zdobyli Puchar Polski w 2004 roku. Właśnie w tym sezonie, który najbardziej zainteresował prokuraturę.

Następnie K. skończył karierę. Krótko pomagał Czesławowi Michniewiczowi w prowadzeniu drużyny, był też trenerem rezerw. Miał pecha: gdyby skończył karierę rok wcześniej, prokuratura nie zawracałaby nim sobie głowy, bo sportową korupcję dopiero w 2003 r. wpisano do kodeksu karnego.

K. jednak źle trafił i po wczorajszym zatrzymaniu dziś zostanie czwartą osobą, która usłyszy zarzuty związane z niechlubną przeszłością Lecha. Zbigniew W., ostatnio obrońca Śląska, usłyszał trzy, R. również, a zatrzymany w tym samym czasie co on Przemysław E., były menedżer Lecha – cztery, ale podobno nie przyznaje się do winy.

W., R., i K. grali w meczu ze Świtem w maju 2004 r. W następnej kolejce przeciw Górnikowi Polkowice w podstawowym składzie znalazł się tylko R. K. nie zagrał, W. wszedł jako rezerwowy. Minutę później strzelił pierwszego gola dla Lecha.

– Chce pan coś powiedzieć kibicom? – usłyszał R. od dziennikarzy, gdy wchodził na przesłuchanie. – A co mam im powiedzieć? Może jak będę wychodził – mówił zawstydzony. Z wrocławskimi prokuratorami rozmawiał pięć godzin, usłyszał prawdopodobnie trzy zarzuty. – Nie mogę podać ile, ale chodzi o przyjmowanie korzyści majątkowych lub pomoc przy ich wręczaniu. W grę wchodziły bardzo duże kwoty, nawet po 100 tysięcy złotych – mówił prokurator Edward Zalewski.

Pozostało 84% artykułu
Piłka nożna
Real naciska na Barcelonę. Teraz powalczy o przetrwanie w Lidze Mistrzów
Piłka nożna
Robert Lewandowski strzela, ale Barcelona gubi punkty. Zadyszka czy już kryzys?
Piłka nożna
Puchar Polski. Będzie wielki hit w Warszawie
Piłka nożna
Chelsea znów konkurencyjna. Wygrywa i zachwyca nie tylko w Anglii
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Piłka nożna
Bayern znów nie zdobędzie Pucharu Niemiec. W Monachium myślą już o przyszłości
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką