Już to kiedyś widzieliśmy, nawet całkiem niedawno. Dramat Manchesteru wyeliminowanego w 1/8 finału przez Porto wiosną 2004 roku. Męki Arsenalu z Villarreal w półfinale w 2006 r. Emocje meczów Chelsea z Liverpoolem już piąty sezon z rzędu. Z czterech obecnych par ćwierćfinałowych tylko spotkania Barcelony z Bayernem nie wywołują żadnych mocnych skojarzeń z przeszłości, choć i te drużyny już ze sobą w LM grały.
Dziś Manchester kontra Porto, czyli jedyne w 1/4 finału spotkanie mistrzów swoich krajów, i Villarreal kontra Arsenal – starcie jedynych drużyn w stawce, które jeszcze LM nie wygrały.
Villarreal nie był w finale żadnego europejskiego pucharu, nigdy nie wygrał żadnych rozgrywek poza hiszpańską trzecią ligą, a i to blisko 40 lat temu. Jego największy sukces to wicemistrzostwo Hiszpanii w ostatnim sezonie i ten pamiętny półfinał z Arsenalem sprzed trzech lat, gdy debiutant w LM był o krok od dogrywki, ale jego ówczesny przywódca Juan Roman Riquelme strzelił z karnego w bramkarza w ostatnich minutach.
Arsenal, 13-krotny mistrz Anglii, jest przy Villarreal drużyną z innej bajki, ale nie tak znowu odległej, jak się wydaje. Niewykluczone, że Arsene Wenger, trener, który wprowadził myśl i nowoczesność do ligi angielskiej, zbudował drużynę potrafiącą zdobyć krajowy tytuł bez choćby jednej porażki w sezonie, odchodząc z Arsenalu, nie zostawi po sobie żadnego europejskiego pucharu.
[wyimek]Wenger tytuły z Arsenalem zdobywał tylko w Anglii. W Europie nie potrafił[/wyimek]