Guardiola rzadko cieszy się z jednego punktu, a w sobotę musiał. W ligowym meczu Valencia pokazała, jak gasić kataloński entuzjazm, a trener Barcelony miał tylko trzy dni na znalezienie sposobu, by w tym sezonie się już to nie powtórzyło. Barcelonę czeka tydzień prawdy – dziś gra z Chelsea o finał Ligi Mistrzów, w sobotę – z Realem Madryt o mistrzostwo Hiszpanii.
Z Valencią zremisowała w wyjazdowym meczu 2:2, strzelając wyrównującego gola w końcówce. Mierzyła się z drużyną, grającą tak samo jak ona. Guardiola zdejmuje z boiska Xaviego tylko wtedy, gdy oszczędza go przed ważniejszymi zadaniami, w sobotę mistrz Europy z zeszłego roku został zmieniony, bo nie potrafił przebić się ze swoimi podaniami przez agresywnie grających piłkarzy Valencii.
[srodtytul]Liga Deja Vu [/srodtytul]
Po takim meczu gorzej niż na Chelsea trafić nie było można. Piłkarze Guusa Hiddinka w ćwierćfinale wyeliminowali Liverpool, dla którego w tym sezonie, tak jak dla Barcelony, liczył się entuzjazm.
W rewanżu zakończonym remisem 4:4 za każdym razem, gdy piłkarze Rafaela Beniteza prawie odrabiali straty, karceni byli kontratakiem nie do zatrzymania. Barcelona nie lubi takich drużyn. Z rzutami rożnymi i wysokimi dośrodkowaniami w pole karne też radzi sobie średnio, a to angielska specjalność.