Kiedy Manchester spotyka Arsenal

Takie premiery już się w Lidze Mistrzów nie zdarzają. To pierwszy mecz tych drużyn w europejskich pucharach. Transmisja dziś o 20.45 w TVP 2 i nSporcie

Aktualizacja: 29.04.2009 20:23 Publikacja: 29.04.2009 02:21

Trening piłkarzy Arsenalu przed meczem z Manchesterem

Trening piłkarzy Arsenalu przed meczem z Manchesterem

Foto: AFP

Wchodzą sobie w drogę już od 115 lat i był nawet taki czas, całkiem niedawno, że to wchodzenie było najpiękniejszym i najbardziej dramatycznym spektaklem europejskiego futbolu.

Dzieci Manchesteru z końca lat 90., niezwyciężony Arsenal sezonu 2003/2004, słowne pojedynki trenerów cytowanych częściej niż premierzy Wielkiej Brytanii, tzw. wojna bufetowa z 2004 r., gdy w korytarzach Old Trafford po meczu obie strony biły się i obrzucały jedzeniem. Pamiętne chwile z cyklu „Kiedy Manchester spotyka Arsenal”, wyliczać można długo.

W połowie lat 90. Arsene Wenger zderzył się z Aleksem Fergusonem. Francuz ze Szkotem na długo zamienili ligę w dodatek do swojej rywalizacji, podzielili między siebie aż dziesięć z 12 możliwych w tym czasie do zdobycia mistrzostw Anglii. Trzeba było dopiero miliardów Romana Abramowicza, pychy Jose Mourinho i komputera w głowie Rafaela Beniteza, żeby odciągnąć uwagę kibiców od tego, co jeden starszy pan powiedział o drugim starszym panu.

Ale skazani na siebie w kraju i w Europie piłkarze Arsenalu i Manchesteru nie mierzyli się jeszcze ani razu. Wiele w tym winy Wengera.

– Jest w moim CV dziura i czas najwyższy, żeby zniknęła – mówi Francuz. Trener, który zrobił więcej niż ktokolwiek inny, by przyłączyć angielski futbol do Europy, sam w europejskich pucharach nie wygrał niczego. Dwa razy został pokonany w finale – Pucharu UEFA 2000 i Ligi Mistrzów 2006 – wcześniej z AS Monaco przegrał finał Pucharu Zdobywców Pucharów 2002.

Reklama
Reklama

Ta dziura w życiorysie Wengera straszy szczególnie, jeśli się ją porówna z osiągnięciami Fergusona, który nawet z Aberdeen potrafił zdobyć PZP, a z Manchesterem wygrał dwukrotnie Ligę Mistrzów i sześć razy dochodził do półfinału.

Manchester to mistrz Anglii idący właśnie po kolejną koronę i pierwszy zwycięzca Ligi Mistrzów, którego stać na obronę tytułu. Arsenal nie zdobył żadnego trofeum od czterech lat, ale w lidze w tym sezonie już z Manchesterem wygrał (2:1 u siebie), bilans wszystkich starć z Fergusonem też jest korzystny dla Wengera, choć minimalnie: 14 zwycięstw, osiem remisów, 13 porażek. Manchester jest niepokonany w Lidze Mistrzów od 23 spotkań, Arsenal niezwyciężony w Premiership od 20 meczów.

Ferguson jest pewny swego, a nad problemami Wengera w pucharach pochyla się ze zrozumieniem podszytym lekką wyższością. – Nie jest łatwo wygrać Ligę Mistrzów – tłumaczy swojego rywala. – Mnie się udało dopiero po 13 latach pracy w Manchesterze – mówi. I pewnie świetnie wie, że Wenger pracuje w Arsenalu właśnie od 13 lat.

Wchodzą sobie w drogę już od 115 lat i był nawet taki czas, całkiem niedawno, że to wchodzenie było najpiękniejszym i najbardziej dramatycznym spektaklem europejskiego futbolu.

Dzieci Manchesteru z końca lat 90., niezwyciężony Arsenal sezonu 2003/2004, słowne pojedynki trenerów cytowanych częściej niż premierzy Wielkiej Brytanii, tzw. wojna bufetowa z 2004 r., gdy w korytarzach Old Trafford po meczu obie strony biły się i obrzucały jedzeniem. Pamiętne chwile z cyklu „Kiedy Manchester spotyka Arsenal”, wyliczać można długo.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Reklama
Piłka nożna
Naukowcy ostrzegają przed upałami. Czy Amerykanie są przygotowani na mundial?
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Piłka nożna
Smutny początek sezonu przy Łazienkowskiej. Legia wygrała w ciszy
Piłka nożna
Klubowe mistrzostwa świata. PSG rozbiło Real i w finale zagra z Chelsea
Piłka nożna
Legia zaczyna sezon. Z nowym trenerem, ale bez nowych piłkarzy
Piłka nożna
Koniec marzeń polskich piłkarek. Debiutantki żegnają się z mistrzostwami Europy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama