Niebo dla Barcelony

Katalonia fetuje trzeci Puchar Europy, Anglicy się wstydzą

Aktualizacja: 29.05.2009 04:30 Publikacja: 29.05.2009 01:37

Bohaterowie środowego meczu w drodze z lotniska na Camp Nou

Bohaterowie środowego meczu w drodze z lotniska na Camp Nou

Foto: AP

W drzwiach jumbo jeta, który przywiózł do Barcelony bohaterów z Rzymu i ich kilkusetosobową świtę, pierwsi pojawili się Carles Puyol i Pep Guardiola, a razem z nimi Puchar Europy. Lot do Katalonii był dla zwycięzców jedyną chwilą wytchnienia po finale. Fiesta zaczęła się tuż po nim w rzymskim hotelu Villa Aurelia, na przyjęciu tak tłumnym i szalonym, że niektórzy piłkarze, z Leo Messim na czele, wymknęli się z niego przed czasem. Chcieli przynajmniej zjeść kolację w spokoju, daleko od ciągłego ostrzału ciekawskich zaglądających mistrzom do talerzy.

Gdy przylecieli do Barcelony, nie było już jak i gdzie uciekać. Wylądowali o 18, a tłum na lotnisku El Prat zbierał się od 1 w nocy. Świętowanie było rozpisane co do godziny i co do kilometra. Z samolotu do odkrytego autobusu, nim ulicami Barcelony na Camp Nou, na wieczorną rundę honorową. Tak się bawią piłkarze najlepszego klubu na świecie. Barcelony, królowej Europy, jak ją nazwała po finale włoska prasa. „L’Equipe” pisze, że po tym wieczorze najlepszy piłkarz świata jest już znany: to Xaviniesta. Xavi i Iniesta w każdej gazecie mają najwyższe noty ze wszystkich piłkarzy finału. „Oda do radości”, „Europa alla Catalana”, „Barcelona show” – podziwiać nową królową Europy nietrudno.

Gorzej ze zrozumieniem, co stało się w Rzymie z tymi, którzy bronili dostępu do tronu. „Patrzenie na grę Manchesteru sprawiało ból” – napisał „Daily Mirror”. Włoska „La Repubblica” ocenia, że „Manchester w ogóle nie stawił się na mecz”. Załamał się już po pierwszym golu Samuela Eto’o, a po bramce głową Leo Messiego – zupełnie poddał.

„Idealnym ucieleśnieniem koszmaru Manchesteru był Wayne Rooney. Tracący piłki, łapany na spalonych, katastrofalny. Czerwony Byk z Manchesteru, dobry przez cały sezon, w finale był jak Toro Rosso bez benzyny” – „La Repubblica” nie ma litości dla angielskiego piłkarza. W większości gazet najwyższe oceny wśród mistrzów Anglii zbiera Cristiano Ronaldo, ale to on jest jednocześnie jednym z największych przegranych wieczoru. Wygwizdany przez kibiców na Stadio Olimpico za faule, którymi odreagował złość, już nie dogoni Messiego w wyścigu do Złotej Piłki.

„Głowa Boga” – piszą angielskie gazety o sytuacji, w której Messi strzelił bramkę, dobierając zdjęcie tak, by skojarzenie z „ręką Boga” Maradony było oczywiste. „La Repubblica”: „Kiedy gola głową strzela piłkarz tak niski jak Messi, grając przeciwko takim dwóm drabom jak Vidić i Ferdynand, to sygnał, że ktoś tam na górze ciebie kocha”.

„Marca” opisuje piłkarzy Manchesteru jako gladiatorów, którzy patrząc na Cezara, mówili: „Ci, którzy idą na śmierć, oddają ci hołd”. Nowym Cezarem jest oczywiście Barcelona. „Do niej od środowego wieczoru należy całe niebo, aniołowie Guardioli zbudowali nowe królestwo” – to z tej samej gazety.

To już trzecie niebo Barcelony, w liczbie zdobytych Pucharów Europy właśnie zrównała się z Manchesterem. Pierwszy raz w historii zdobyła potrójną koronę.

38-letni Pep Guardiola jest trzecim najmłodszym trenerem, który cieszył się ze zdobycia Pucharu Europy. Młodsi od niego byli tylko Miguel Munoz i Jose Villalonga, którzy przed laty triumfowali z Realem Madryt.

Następny finał Ligi Mistrzów jest właśnie w Madrycie. Pierwszy w sobotę (wypada 22 maja), zgodnie z życzeniem Michela Platiniego, który uznał, że środa to niedobry dzień na takie święta. Ale w Barcelonie teraz nikt nie pyta o przyszłość. Na Ramblas trwa święto. Już szóste w tym miesiącu.

W drzwiach jumbo jeta, który przywiózł do Barcelony bohaterów z Rzymu i ich kilkusetosobową świtę, pierwsi pojawili się Carles Puyol i Pep Guardiola, a razem z nimi Puchar Europy. Lot do Katalonii był dla zwycięzców jedyną chwilą wytchnienia po finale. Fiesta zaczęła się tuż po nim w rzymskim hotelu Villa Aurelia, na przyjęciu tak tłumnym i szalonym, że niektórzy piłkarze, z Leo Messim na czele, wymknęli się z niego przed czasem. Chcieli przynajmniej zjeść kolację w spokoju, daleko od ciągłego ostrzału ciekawskich zaglądających mistrzom do talerzy.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Piłka nożna
W sobotę Barcelona - Real o Puchar Króla. Katalończyków zainspirować ma Michael Jordan
Piłka nożna
Zbliża się klubowy mundial w USA. Wakacji w tym roku nie będzie
Piłka nożna
Żałoba po śmierci papieża Franciszka. Co z meczami w Polsce?
Piłka nożna
Barcelona bliżej mistrzostwa Hiszpanii. Bez Roberta Lewandowskiego pokonała Mallorcę
Piłka nożna
Neymar znów kontuzjowany. Czy wróci jeszcze do wielkiej piłki?