Do spełnienia pierwszej z sześciu transferowych obietnic, z którymi po władzę w Realu szedł Perez, zabrakło kilku minut. Hiszpańskie media już poinformowały, że Kaka należy do Realu, podawały sumę, za jaką przejdzie z Milanu (65 mln euro), długość kontraktu i wysokość poborów (9 mln euro za każdy z pięciu sezonów gry). I wtedy do gry wszedł Roman Abramowicz. We wtorek późnym wieczorem sparaliżował negocjacje Realu z Milanem i ojcem, a jednocześnie menedżerem Kaki, Bosco Leite, składając niemoralnie kuszącą propozycję: pobory piłkarza dwa razy wyższe niż daje Real, prowizja dla ojca aż 10 mln euro. Ludzie Pereza gwarantowali panu Leite tylko 6,5 mln.
Negocjacje zostały na razie wstrzymane, a nowy władca Realu przekonał się, że nawet on musi się liczyć z porażką na rynku transferowym.
Perez nie docenił Chelsea, może liczył, że tam nadal będą zaciskali pasa, jak w ostatnich sezonach. Był przygotowany na to, że jego głównym rywalem w transferowym pokerze będzie raczej szejk Mansour bin Zayed, właściciel Manchesteru City. Obaj panowie dobrze się znają, firma deweloperska Pereza dostawała zlecenia od szejków z Abu Zabi. Podobno doszło nawet do swego rodzaju paktu o nieagresji: szef Realu umówił się z szejkiem, że nie będą rywalizowali o tych samych piłkarzy i windowali cen.
Perez ma na letnie transfery 300 mln euro. Chce kupić sześciu piłkarzy. Jeśli za pierwszego przepłaci, na ostatniego może nie wystarczyć. A ostatnim ma być sam Cristiano Ronaldo. Kupiony w ostatniej chwili, tak by Manchester nie zdążył go nikim zastąpić. Tak Real chce się zemścić na Aleksie Fergusonie za to, że nie puścił Ronaldo do Madrytu już rok temu. Real chciałby też zabrać z United Nemanję Vidicia, jest gotowy zapłacić 30 mln euro. A Manchester City myśli o wykupieniu karty Carlosa Teveza.
Abramowicz raz już wszedł Perezowi i Mansourowi w szkodę i zanosi się na to, że będzie wchodził aż do końca okna transferowego, bo chce się ścigać z Realem nie tylko o Kakę, ale i o Francka Ribery’ego (Chelsea złoży też ofertę kupna Alexandre Pato z Milanu). Mansour zresztą też pośrednio zepsuł Perezowi plany. Za 12 milionów funtów kupił Garretha Barry’ego z Aston Villi, którego Rafael Benitez widział jako zastępcę Xabiego Alonso w Liverpoolu. I teraz Benitez Alonso nie puści, a Hiszpan był na liście życzeń Realu.