Tak skomplikowanej elekcji nie było jeszcze nigdy. Każdy z 17 członków Rady Trenerów PZPN przedstawił po trzech kandydatów. Grono 11 pretendentów zawężono do czterech: Henryk Apostel wygrał z Grzegorzem Latą, Władysławem Stachurskim i Januszem Wójcikiem, przegrał jednak eliminacje do Euro '96 i nikt nie chciał dać mu kolejnej szansy. Zastąpił go Stachurski, już bez żadnego głosowania, ale na mocy decyzji prezesa PZPN Mariana Dziurowicza. Wytrzymał cztery mecze towarzyskie, żadnego nie wygrał i zrezygnował. Dymisję Dziurowicz przyjął, a może nawet nakazał podczas spotkania w szpitalu, gdzie dochodził do siebie po chorobie.
Po dziesięciu latach kadrę znowu przejął Antoni Piechniczek. Jedni tłumaczyli to chęcią przejścia do historii, jako trener, który wprowadził Polskę na mistrzostwa świata trzykrotnie, inni traktowali jako akt poświęcenia dla PZPN, bo wiadomo było, że z takimi piłkarzami o awans na mundial we Francji będzie trudno. Piechniczek zgodził się na 10 tysięcy złotych miesięcznej pensji, w eliminacjach jego drużyna pokonała tylko Mołdawię i po 13 miesiącach i kolejnej wizycie w Katowicach u Dziurowicza trener zrezygnował, przekazując reprezentację na ostatni mecz swojemu asystentowi Krzysztofowi Pawlakowi. W tym samym czasie ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich wracał Janusz Wójcik, pierwszy trener III RP, który potrafił zadbać o swój wizerunek. Wizerunek zwycięzcy.
[srodtytul] Kasa, Misiu, kasa [/srodtytul]
O tym, że poprowadzi Polskę do sukcesów na miarę Kazimierza Górskiego, mówił zaraz po igrzyskach w Barcelonie. Nie udało mu się jednak przeforsować hasła: "Zmieniamy szyld, gramy dalej", ale o pierwszej reprezentacji nie przestał marzyć nawet przez chwilę. Selekcjonerem został przy cichym poparciu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, w "Sportowej Niedzieli" zorganizowano konkurs audiotele, w którym wyraźnie poparli go także kibice. Wójcik został selekcjonerem, bo potrafił przemówić do grupy dziennikarzy, którzy zbudowali mu zwycięską kampanię. Na trenera zatwierdziło go nadzwyczajne prezydium PZPN. Jednogłośnie, bo akurat na urlopie był Ryszard Kulesza, który kilka lat wcześniej odbierał prowadzonej przez Wójcika Legii mistrzostwo Polski za korupcję, ale i tak wiadomo było, że decyzję o jego namaszczeniu podjął prezes Marian Dziurowicz, chcąc przypodobać się kibicom i politykom.
Kontrkandydaci nie mieli siły przebicia – Jerzy Engel ostatnie lata pracował na Cyprze, Edward Lorens prowadził reprezentację młodzieżową, a Krzysztof Pawlak zrezygnował już po pisemnych odpowiedziach na pytania specjalnie powołanej komisji.
Nowy selekcjoner był pierwszym prawdziwym karierowiczem. Wiedział, że na reprezentacji można przede wszystkim dobrze zarobić, i to samo obiecał swoim piłkarzom, którzy gremialnie przyłączyli się do wielkiego grona klakierów. Pamiętali, że kiedy prowadził reprezentację olimpijską, zadbał o to, by piłkarzom nie brakowało ptasiego mleka. Do nowego prezesa PZPN Michała Listkiewicza Wójcik mówił: "Kasa, Misiu, kasa", walcząc o hojne wynagrodzenie za kiepskie wyniki. Przegrał eliminacje do mistrzostw Europy w 2000 roku, zostawił po sobie złe wspomnienia.