Na korytarzach PZPN nie szepcze się już o tym, ilu kandydatów na selekcjonera przysłało swoje CV, ale jaki numer telefonu przydzielić Franciszkowi Smudzie i czy to na pewno dobry pomysł, by dziedziczył go po Leo Beenhakkerze.
Tego, że karty są rozdane, nikt w PZPN nie chce jednak potwierdzić. Grzegorz Lato, który do Warszawy wraca dopiero w środę, przekonywał wczoraj, że rozmowy trwają. – To media mają swoich faworytów, ja nie podjąłem żadnych decyzji. We wtorek spotykam się z Henrykiem Kasperczakiem. Poza tym czekam na ustalenia pięcioosobowej komisji złożonej ze szkoleniowców – stwierdził w rozmowie z PAP.
Sława komisji zdecydowanie wyprzedza jej dokonania. Czterech byłych selekcjonerów: Jerzy Engel, Antoni Piechniczek, Wojciech Łazarek i Andrzej Strejlau, oraz Dariusz Śledziewski, szef Szkoły Trenerów, mieli rozmawiać z chętnymi i przedstawić wybraną kandydaturę Lacie i zarządowi.
To jednak fikcja. Rozmów z sześcioma zagranicznymi kandydatami, którzy podobno zgłosili się do PZPN, nie będzie w ogóle, bo nie ma na nie czasu. Z wybranymi kandydatami z Polski rozmawia Lato z sekretarzem generalnym Zdzisławem Kręciną, Piechniczkiem, Engelem i Łazarkiem. Strejlaua nie było na spotkaniu ze Smudą.
I nie będzie na spotkaniu z Kasperczakiem.