Derby północnego Londynu nie potrzebują reklamy. Zadbali o nią sami piłkarze. Niemal dokładnie rok temu rozegrali jeden z najlepszych meczów ubiegłego sezonu, przypominający dobry film sensacyjny: pełen pościgów i zwrotów akcji. Arsenal jeszcze dwie minuty przed końcem prowadził 4:2. Bardziej niecierpliwi kibice – przekonani, że nic się już nie wydarzy – zaczęli opuszczać stadion, a Tottenham wrzucił piąty bieg i doprowadził do wyrównania.
Koncentracja to wciąż główny problem Arsenalu. W spotkaniach z Alkmaar w Lidze Mistrzów (1:1) i West Hamem (2:2) zespół Arsene’a Wengera pozwolił sobie strzelić gole w końcówce. – Możemy grać ładnie i zdobywać trofea – twierdzi Cesc Fabregas. W środę Arsenal pokonał Liverpool w Pucharze Ligi, ale znów stracił Łukasza Fabiańskiego. Tym razem na trzy tygodnie. Polak, który kilka miesięcy temu przeszedł operację kolana i po raz pierwszy w tym sezonie wybiegł na boisko, doznał kontuzji uda. W sobotnie popołudnie w bramce stanie Manuel Almunia.
Tottenham szykuje tajną broń. Na ligowe boiska wraca po kontuzji David Bentley, strzelec jednej z bramek we wspomnianym meczu na Emirates. Choć był to jedyny gol, jaki pomocnik reprezentacji Anglii zdobył w poprzednim sezonie, trener Harry Redknapp wierzy, że Bentley i tym razem trafi do siatki rywali. – Wiele osób jest zaskoczonych, że tak dobrze wystartowaliśmy. Jesteśmy w czołowej czwórce i chcemy tu zostać tak długo, jak będzie to możliwe – deklaruje napastnik Tottenhamu Peter Crouch, a Wenger chwali trenera przeciwników: – Redknapp to właściwa osoba na właściwym miejscu.
[srodtytul]Uwaga, świńska grypa[/srodtytul]
Na Old Trafford zmierzą się dwa rozbite zespoły. Manchester United chce zrehabilitować się za porażkę z Liverpoolem, a Blackburn zdobyć wreszcie punkty na wyjeździe i odbić się od dna.