Dyscyplina albo terror

Kadra według Franciszka Smudy, czyli co na pierwszym zgrupowaniu zrobił selekcjoner

Publikacja: 13.11.2009 00:51

Franciszek Smuda twierdzi, że każdy piłkarz ma u niego dwie szanse – pierwszą i ostatnią

Franciszek Smuda twierdzi, że każdy piłkarz ma u niego dwie szanse – pierwszą i ostatnią

Foto: Fotorzepa, bartosz jankowski Bartosz Jankowski

Smudzie nigdzie się nie spieszy, wszystko robi, jak mówi – „na spokoju”. Pierwszy obóz w Grodzisku Wielkopolskim zaczął się od wielkiego chaosu, z którego dzień po dniu wyłaniał się obraz nowej drużyny. Operacja przeprowadzana jest na żywym organizmie, lekarz przyjechał bez instrukcji, obejrzał pacjenta i dopiero wtedy zdecydował o sposobie leczenia.

– Kiedy możecie rozmawiać z piłkarzami? Kiedy tylko macie ochotę – stwierdził trener, wchodząc w poniedziałek do hotelu. Drugiego dnia było już wiadomo, że na spotkania z mediami jest jeden termin – codziennie o godzinie 14. Do dziennikarzy przychodził też Smuda i zawsze wychodził jako ostatni. Przekonywał do siebie, zapraszając do stolika. – U mnie tak wyglądają konferencje prasowe, będziemy gadać po półtorej godziny, to będziecie widzieć, jak ja widzę tę drużynę. Będzie show, nie będziecie się nudzić – powtarzał, dodając pod nosem, że takie traktowanie mediów to jest „international level”.

[srodtytul]Budowanie dyscypliny[/srodtytul]

Wkrótce pojawi się nowy rzecznik prasowy – Hubert Małowiejski. Analityk Lecha Poznań był wcześniej asystentem Smudy, gdy ten prowadził Omonię Nikozja, zna siedem języków obcych, a poza kontaktami z mediami miałby zająć się rozpracowaniem wszystkich rywali, z którymi grać będzie reprezentacja Polski. Wczoraj uzgadniał warunki swojego kontraktu z Grzegorzem Latą, który przyjechał do Grodziska Wielkopolskiego.

Smuda zrobił wszystko, żeby zacząć swoją kadencję z przytupem. Spóźnił się na zgrupowanie, bo namawiał w Bremie Sebastiana Boensicha do gry dla Polski. – Niemcy mogą sobie teraz gadać, co chcą, a ja wiem swoje. Powiedziałem Sebastianowi, że idę umyć ręce i kiedy wrócę, chcę usłyszeć, jaką podjął decyzję. Wróciłem, a on uścisnął mi dłoń i zapewnił, że jest takim mężczyzną, że jak coś powie, to tak się stanie. Sebastian będzie grał dla Polski – mówi Smuda „Rz”.

Trener chce dalej jeździć po Europie, ale nie wszędzie od razu, bo jak mówi – „piłkarze pomyślą, że to jakaś łapanka i się przestraszą”.

W Grodzisku zaczęło się budowanie dyscypliny, i to też była praca na żywym organizmie. Treningi wyglądały zupełnie inaczej niż za Leo Beenhakkera, prosty język trafiał do piłkarzy.

Codziennie takie same ćwiczenia, codziennie mecz na całym boisku: pierwszym składem na rezerwowych, a w środku Smuda jako jedyny w czerwonej kurtce, z fryzurą targaną przez wiatr, machający rękoma tak, jakby naprawdę dyrygował, by doszukać się na boisku muzyki. Nawet Ludovic Obraniak przyznał, że taktyka musi być pasją nowego selekcjonera.

Beenhakker wyjściowy skład reprezentacji trzymał w tajemnicy do poranka przed meczem. Smuda poinformował piłkarzy już drugiego dnia. Żółte znaczniki założone na początku tygodnia – tak jak w klubach, które prowadził – oznaczały pierwszą jedenastkę. – Nie mogę oszukiwać selekcjonera Rumunii. Tak, zagramy takim składem. Nie wierzę, by działało to demotywująco na tych zawodników, którzy trafią na ławkę – tłumaczył wczoraj trener.

[srodtytul]Szacunek za wyniki[/srodtytul]

W bramce Tomasz Kuszczak, w obronie Michał Żewłakow i Adam Kokoszka na środku, Piotr Brożek po lewej stronie i Marcin Kowalczyk na prawej. Kowalczyka Smuda chciał kupić z Bełchatowa do Lecha, ale kiedy usłyszał cenę miliona euro, złapał się za głowę. – Chłopak potrafi grać, nie wierzę, że zapomniał o tym w Dynamie Moskwa. Kazałem mu grać tak jak w GKS – mówi trener.

Linia pomocy to Jakub Błaszczykowski po prawej stronie, Kamil Kosowski po lewej, w środku Dariusz Dudka i Obraniak jako rozgrywający. Piłkarze mają przyzwyczajać się do swoich pozycji, nie będą ich zmieniać jak za Beenhakkera. W ataku zagrają Ireneusz Jeleń i Robert Lewandowski. – Jestem pod wrażeniem treningów u Smudy, ma charyzmę, podejście do każdego zawodnika i nasz szacunek za wyniki, jakie wcześniej osiągał. Przy nim wyjdziemy z dołka – mówił w środę Jeleń.

Smuda miał spotkanie ze starszyzną drużyny. Powtarzał, że piłkarz ma u niego dwie szanse: pierwszą i ostatnią.

– Kogo złapię na piciu alkoholu, wylatuje z drużyny i dopóki ja jestem trenerem, już nie wraca. Jak skończy się mecz, to nie może być tak, że piłkarze wychodzą do dziennikarzy w dżinsach, a potem odjeżdżają prywatnymi samochodami. Po spotkaniu w Bydgoszczy wsiadamy w autokar i wracamy do Warszawy, zgrupowanie kończy się w czwartek rano. U mnie musi być dyscyplina. Jak jej nie będzie, to będzie terror – obiecuje.

Wczoraj Smuda dał piłkarzom wolne popołudnie, jednak w innym stylu, niż robił to Beenhakker. Holender wcześniej pracował z profesjonalistami, Smuda – głównie w polskiej lidze. Po drużynę przyjechał autokar, wszyscy pojechali do Starego Browaru w Poznaniu. Zbiórka za dwie godziny, powrót autokarem.

– To był ciężki tydzień, ale zaangażowanie piłkarzy przeszło moje oczekiwania. Oglądając mecze reprezentacji, myślałem, że oni na treningach się obijają – mówił przed wyjazdem. Trener przyznał, że chociaż planował zrobić przegląd wojsk, większość piłkarzy, którzy zagrają przeciwko Rumunii, przyjeżdżać będzie na każde zgrupowanie, wymieniane będą tylko drobne elementy.

[srodtytul]Garnitur już jest[/srodtytul]

W styczniu na Puchar Króla do Tajlandii pojadą młodzi zawodnicy z polskiej ligi. Każdy z innego klubu, żeby nie rozbijać przygotowań trenerom klubowym. W marcu pewny jest już podobno mecz z Bułgarią. Smuda: – Chciałbym, żeby wtedy już wszystko było poukładane. Planów mam dużo, dobrze, gdyby wszystkie reprezentacje młodzieżowe grały systemem, jakim my będziemy grać. Chcę dać szansę kilku 17-latkom, powoływać ich regularnie, na Euro będą mieli po 20 lat, czyli w sam raz. Powoli to wszystko porządkuję. Garnitur na mecz z Rumunią też już mam.

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autora [mail=m.kolodziejczyk@rp.pl]m.kolodziejczyk@rp.pl[/mail][/i]

Smudzie nigdzie się nie spieszy, wszystko robi, jak mówi – „na spokoju”. Pierwszy obóz w Grodzisku Wielkopolskim zaczął się od wielkiego chaosu, z którego dzień po dniu wyłaniał się obraz nowej drużyny. Operacja przeprowadzana jest na żywym organizmie, lekarz przyjechał bez instrukcji, obejrzał pacjenta i dopiero wtedy zdecydował o sposobie leczenia.

– Kiedy możecie rozmawiać z piłkarzami? Kiedy tylko macie ochotę – stwierdził trener, wchodząc w poniedziałek do hotelu. Drugiego dnia było już wiadomo, że na spotkania z mediami jest jeden termin – codziennie o godzinie 14. Do dziennikarzy przychodził też Smuda i zawsze wychodził jako ostatni. Przekonywał do siebie, zapraszając do stolika. – U mnie tak wyglądają konferencje prasowe, będziemy gadać po półtorej godziny, to będziecie widzieć, jak ja widzę tę drużynę. Będzie show, nie będziecie się nudzić – powtarzał, dodając pod nosem, że takie traktowanie mediów to jest „international level”.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Piłka nożna
Juergen Klopp, "Doktor Futbol"
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: PZPN gra bez piłki. Czy Cezary Kulesza przez stadion przegra wybory?
Piłka nożna
Puchar Króla. Łatwy awans Barcelony, Robert Lewandowski odpoczywał
Piłka nożna
Chorzów czy Warszawa. Nadal nie wiadomo, który stadion będzie domem kadry
Piłka nożna
Abdukodir Chusanow - pierwszy piłkarz z Uzbekistanu w Premier League
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego