Barca – Real, czyli oda do obrony

Zwycięstwo 1:0 dał Barcelonie Zlatan, ale wieczór należał do tych, co przeszkadzają, a nie tworzą

Publikacja: 30.11.2009 01:25

Zlatan Ibrahimović (walczy o piłkę z Xabim Alonso) przychodził  do Barcelony z Interu z opinią piłka

Zlatan Ibrahimović (walczy o piłkę z Xabim Alonso) przychodził  do Barcelony z Interu z opinią piłkarza, który nie potrafi strzelać goli w ważnych meczach. Teraz to już nieaktualne

Foto: Reuters

Tylko jeden gol, aż dwie czerwone kartki i wiele niepotrzebnych fauli i dyskusji. Kilka fantastycznych okazji dla Realu, ale 3 punkty dla Barcelony. Pierwsza połowa bez prądu, z piłką jako wrogiem, druga do oglądania bez końca.

Jeśli ktoś liczył w Grand Derbi na jednoznaczne werdykty, trafił na zły mecz. Bo tego wieczoru na Camp Nou zobaczył, że Barca Pepa Guardioli nie zawsze wygrywa ładnie, z cierpieniem też jej do twarzy. I że pogłoski o brzydocie i niezborności obecnego Realu są mocno przesadzone.

Ciosy padały na przemian z obu stron, goście grali bardzo dobrze, ale w meczach z Barceloną to już nie wystarcza. Żeby w takim spotkaniu jak wczorajsze zachwiać równowagą sił, trzeba się zdobyć na coś wyjątkowego. A to udało się tylko Daniemu Alvesowi i Zlatanowi Ibrahimoviciowi.

Szwed wszedł w drugiej połowie jako rezerwowy, zmienił słabego Thierry’ego Henry i już kilka minut później strzelił gola. Był na granicy spalonego, gdy Alves podawał mu piłkę, i dzięki temu uciekł obrońcom. A Ikera Casillasa pokonał dzięki temu, że strzelił z woleja, gdy większość piłkarzy nawet nie sięgnęłaby stopą piłki.

Leo Messi był pod koniec meczu w teoretycznie lepszej sytuacji, po identycznym podaniu Alvesa miał dużo więcej czasu na zastanowienie. Ale czekał za długo i trafił w wyciągniętą nogę Casillasa, niemal kopiując sytuację spod bramki Barcelony, gdy strzał Cristiano Ronaldo (Portugalczyk grał do 66. minuty, Manuel Pellegrini chce go mieć zdrowego na następne mecze) odbił Victor Valdes. Real miał takich okazji więcej. Gole powinni strzelić Marcelo, Gonzalo Higuain, Karim Benzema, ale każdego z nich zatrzymywał najlepszy piłkarz meczu Carles Puyol.

Miała być na Camp Nou opera pressingu, była raczej oda do wślizgów i blokowania. Obrońcy Barcelony grali świetnie razem i z osobna. Alves był kołem zamachowym, Pique mistrzem przewidywania pod obiema bramkami i tak jak Eric Abidal miał w drugiej połowie szansę strzelenia gola. Ale Puyol ich przerósł, był zawsze tam, gdzie trzeba, gotowy do pracy.

Barcelona bardzo potrzebowała takich bohaterów jak on. Nawet gol Zlatana nie dał jej spokoju, bo niedługo później drugą czerwoną kartkę, za zagranie ręką, dostał Sergi Busquets. Siły wyrównały się w ostatniej minucie, gdy drugą kartkę zobaczył Lassana Diarra.

– Wynik nie odpowiada temu, co widziałem na boisku – mówił Manuel Pellegrini. – Dla nas to była wyjątkowa próba, bo Real to jedna z tych drużyn, przeciwko którym najtrudniej się gra w roli faworyta. Zlatan odmienił ten mecz – komentował Guardiola.

Barca wróciła na pozycję lidera, Real w drugim z rzędu sezonie przegrywa na Camp Nou, co nie zdarzyło mu się od dziesięciu lat. Niedzielne 1:0 nie jest jednak żadną wróżbą na resztę sezonu. „Marca” napisała, że strzał Zlatana pozwolił Barcelonie wygrać wojnę światów. Ale mecz pokazał, że Marsa i Wenus wcale nie dzieli tak wiele.

[srodtytul]Kuszczak broni, Błaszczykowski strzela[/srodtytul]

– Mamy dług u Tomasza Kuszczaka – mówił po meczu z Portsmouth Alex Ferguson. Manchester wygrał to spotkanie aż 4:1, po trzech golach Wayne’a Rooneya i setnej bramce Ryana Giggsa w lidze, ale wszystko mogłoby się potoczyć inaczej, gdyby nie refleks Kuszczaka.

Polak zastępował kontuzjowanego (kolano) Edwina van der Sara i miał trzy interwencje, które trener rywali Avram Grant nazwał wielkimi, a Ferguson – fantastycznymi: w sytuacji sam na sam z Aruną Dindane, po strzale Jamiego O’Hary i po uderzeniu z woleja Johna Utaki. Kuszczak dał się pokonać tylko Kevinowi-Prince’owi Boatengowi, z rzutu karnego. Podyktowanego za faul Polaka, ale tylko sędzia wie, na czym ten faul polegał, bo Kuszczak po prostu wyskoczył najwyżej i wybił piłkę.

Liderem wciąż jest Chelsea, która łatwo wygrała derby Londynu na boisku Arsenalu. Wielu widziało w tym meczu odpowiednik starcia Barcelony z Realem. Z jednej strony kochający piękną grę Arsenal, klub, w którym wciąż uczy się futbolu, a nie tylko zwyciężania. Z drugiej chłodny urok Chelsea, zbudowanej za wielkie pieniądze i potrafiącej zamienić w punkty nawet te mecze, w których ciągle ma pod górę.

Ale role podczas niedzielnego popołudnia na Emirates były rozpisane inaczej: naiwny i bezradny Arsenal, mądra Chelsea, niesamowity Didier Drogba, który pierwszego i trzeciego gola strzelił sam, a przy drugim zmusił do złej interwencji i samobójczej bramki obrońcę Arsenalu Thomasa Vermaelena.

Jakub Błaszczykowski zdobył pierwszą bramkę w tym sezonie. W 2. minucie meczu z Hoffenheim dostał podanie od Lucasa Barriosa, wbiegł w pole karne i strzelił płasko w prawy róg bramki Timo Hildebranda. Borussia wygrała 2:1.

Lider Bayer Leverkusen po zwycięstwie nad Stuttgartem 4:0 powiększył przewagę, bo z goniących go drużyn tylko Bayern potrafił w tej kolejce wygrać mecz – 3:0 w Hanowerze.

W Serie A Inter jest na dobrej drodze do piątego z rzędu mistrzostwa. Wygrał z Fiorentiną 1:0, a Juventus przegrał z Cagliari 0:2 i traci do lidera już 8 punktów. W sobotę Juventus i Inter spotykają się w Turynie.

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autora [mail=p.wilkowicz@rp.pl]p.wilkowicz@rp.pl[/mail][/i]

Piłka nożna
Manchester City na kolanach w Paryżu. Mistrzowie Anglii bez awansu?
Materiał Promocyjny
Suzuki Vitara i Suzuki Swift ponownie w gronie liderów rankingu niezawodności
Piłka nożna
PSG – Manchester City. Bogaci, ale jak na razie przegrani
Piłka nożna
Gole Roberta Lewandowskiego, błędy Wojciecha Szczęsnego i zwycięstwo Barcelony
Piłka nożna
Wraca Liga Mistrzów. Robert Lewandowski szuka kolejnych bramek, Barcelona walczy o awans
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Piłka nożna
Florentino Perez: Sił i pomysłów wciąż mu nie brakuje
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego