Lech bez polotu, Arka już tonie

Takich kłopotów w meczu z Lechią piłkarze Lecha się nie spodziewali. Zwycięstwo 2:1 utrzymuje ich jednak w walce o mistrzostwo

Publikacja: 29.04.2010 03:20

Przy piłce Sławomir Peszko

Przy piłce Sławomir Peszko

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

Lech chciał wygrać na stojąco. Wszyscy mówią o rozmachu, z jakim rozprawiał się z silnymi rywalami, dlatego Lechia bez Tomasza Dawidowskiego, Piotra Wiśniewskiego i Krzysztofa Bąka miała poddać się sama bez walki.

Goście przeważali jednak niemal przez cały mecz, precyzji brakowało im tylko pod bramką Krzysztofa Kotorowskiego. Lech objął prowadzenie po rzucie karnym wykonanym przez Bartosza Bosackiego, tak że zamiast radości po tym jak piłka wturlała się do siatki, mógł tylko ostentacyjnie ocierać pot z czoła – przyznając, jak wiele miał szczęścia. Lechia wyrównała jeszcze przed przerwą po strzale głową Siergieja Kozansa.

Lech szamotał się w kolejnych próbach, kibice zaczęli gwizdać. Remis zostawiłby klub z Poznania na trzecim miejscu w tabeli, nawet za Legią. Gospodarze wygrali po tym, jak w 79. minucie Sławomir Peszko uderzył bardzo mocno – w stylu Arjena Robbena – zza pola karnego. Paweł Kapsa przepuścił strzał, mimo że piłka przeleciała nad nim w zasięgu ręki. Zieliński przyznał później, że jego drużyna „wydarła Lechii trzy punkty z gardła”.

Arka przegrała z Jagiellonią po golu Tomasza Frankowskiego z rzutu karnego, podyktowanego w ostatniej minucie po bardzo wątpliwym faulu. Piłkarze z Gdyni, chociaż za utrzymanie w ekstraklasie mają dostać premię miliona złotych – powoli mogą się już godzić ze spadkiem.

W końcówce, ale bez żadnych wątpliwości, wygrał też Ruch Chorzów – dwa gole strzelił tym razem Damian Świerblewski.

Reklama
Reklama

[ramka]

[b]Ostatnie mecze 26. kolejki[/b]

• RUCH CHORZÓW – POLONIA BYTOM 2:1 (0:1). Bramki: dla Ruchu – D. Świerblewski (54 i 85); dla Polonii – B. Telichowski (18). Żółte kartki: R. Grodzicki (Ruch); A. Klepczyński, Ł. Tymiński (Polonia). Sędziował Dawid Piasecki (Słupsk). Widzów 8000.

• LECH POZNAŃ – LECHIA GDAŃSK 2:1 (1:1). Bramki: dla Lecha – B. Bosacki (27 z karnego), S. Peszko (79); dla Lechii – S. Kozans (33). Żółte kartki: S. Stilić, S. Peszko, B. Bosacki, K. Kotorowski, G. Wojtkowiak (Lech); S. Kozans, P. Nowak, H. Wołąkiewicz (Lechia). Sędziował M. Borski (Warszawa). Widzów 12 500.

• JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – ARKA GDYNIA 2:1 (0:1). Bramki: dla Jagiellonii – K. Grosicki (59), T. Frankowski (89 z karnego). Żółte kartki: B. Coutinho, R. Jezierski, D. Jarecki (Jagiellonia); N. Witkowski, F. Burkhardt, M. Bożok, R. Bednarek (Arka). Sędziował Marcin Trofimiec (Kielce). Widzów 4000. [/ramka]

Lech chciał wygrać na stojąco. Wszyscy mówią o rozmachu, z jakim rozprawiał się z silnymi rywalami, dlatego Lechia bez Tomasza Dawidowskiego, Piotra Wiśniewskiego i Krzysztofa Bąka miała poddać się sama bez walki.

Goście przeważali jednak niemal przez cały mecz, precyzji brakowało im tylko pod bramką Krzysztofa Kotorowskiego. Lech objął prowadzenie po rzucie karnym wykonanym przez Bartosza Bosackiego, tak że zamiast radości po tym jak piłka wturlała się do siatki, mógł tylko ostentacyjnie ocierać pot z czoła – przyznając, jak wiele miał szczęścia. Lechia wyrównała jeszcze przed przerwą po strzale głową Siergieja Kozansa.

Reklama
Piłka nożna
Wszyscy go lubią. Nowym selekcjonerem reprezentacji Polski ma zostać Jan Urban
Piłka nożna
Chelsea wygrała klubowe mistrzostwa świata, ale się nie zatrzymuje. Na transfery wydała już fortunę
Piłka nożna
Lech ma nowych piłkarzy, Legia ma Superpuchar Polski. Niespodzianka w Poznaniu
Piłka nożna
Naukowcy ostrzegają przed upałami. Czy Amerykanie są przygotowani na mundial?
Piłka nożna
Smutny początek sezonu przy Łazienkowskiej. Legia wygrała w ciszy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama