Piękna akcja w kontrataku, precyzyjny strzał Diego Milito, który rozstrzygnął losy meczu i cztery, pięć ładnych zagrań. To wszystko, co dwie najlepsze włoskie drużyny miały do zaoferowania 60 tysiącom kibiców na stadionie i milionom przed telewizorami.
Atmosfera przed meczem była ciężka jak ołów. W niedzielę na tym samym stadionie Lazio na wyraźne żądanie i ku uciesze własnych kibiców oddało bez walki trzy punkty Interowi, praktycznie podając mediolańczykom scudetto na tacy.
Wszystko dlatego, że inaczej tytuł mistrza Włoch zdobyłaby przypuszczalnie Roma. Moraliści sportu orzekli, że włoski futbol i jego kibice są ciężko chorzy i rozpoczęły się potępieńcze swary. Prezes Lazio pani Rosella Sensi stwierdziła, że Inter powinien się wstydzić zdobytych w ten sposób punktów. Trener Jose Mourinhno zgodnie ze swoim obyczajem wygłosił tyradę, z której wynikało, że cały świat sprzysiągł się przeciw Interowi: sędziowie wspierają rywali, inne drużyny oddają punkty Romie, a z Interem walczą do upadłego. Wreszcie poskarżył się, że finał Pucharu Włoch rzymianie będą grali u siebie.
Budowanie napięcia i atmosfery oblężonej twierdzy to recepta Portugalczyka na motywowanie własnej drużyny. To samo zrobiła pani Sensi, a polemiki podchwyciły wszystkie włoskie media. Pojawiły się podejrzenia, że fani Lazio będą się chcieli wmieszać w pięciotysięczny tłum kibiców Interu, by sprowokować awantury z fanami Romy. Stąd w dniu meczu okolice stadionu wyglądały tak, jakby wprowadzono stan wojenny.
Obie drużyny wyszły na boisko naładowane złą energią. Dlatego w piłkę grano tylko chwilami. Celem częściej bywały nogi rywali. Celowali w tym mistrzowie świata Simone Perotta, Marco Materazzi i Francesco Totti. Ten ostatni kopnął w głowę leżącego Mario Balotellego, a niedługo potem, tym razem z całej siły, z tyłu - w goleń. Dlatego wyleciał z boiska, choć powinno się to stać dużo wcześniej. Poza tym sędzia pokazał siedem żółtych kartek. W polu karnym walczono jak zapasach stylu wolnego, były sójki w bok i uderzenia z łokcia. Trzykrotnie doszło do przepychanek między piłkarzami, a żenujące widowisko ukoronował kibic Romy, który zaraz po ostatnim gwizdku po meczu wbiegł na murawę i uderzył Estebana Cambiasso.