Piękna i ambitna wizja

Trener Franciszek Smuda jest zadowolony i obiecuje, że będzie jeszcze lepiej

Publikacja: 31.05.2010 01:23

Piękna i ambitna wizja

Foto: ROL

Finlandia ma od kilku lat reprezentację na poziomie zbliżonym do polskiej i chociaż to my braliśmy udział w mundialach i mistrzostwach Europy, a Finowie nie, w meczach między sobą wychodzimy mniej więcej na remis.

W Kielcach ten stan został potwierdzony.

Stuart Baxter, angielsko-szkocki trener Finów z mało znaczącym epizodem gry w San Diego Sockers akurat wtedy, kiedy mistrzem był tam Kazimierz Deyna, szuka zawodników, którzy mogliby pójść w ślady 39-letniego Jariego Litmanena.

Franciszek Smuda, kolega Deyny z Legii (mieli nawet tego samego menedżera, który pozbawił ich znacznej części oszczędności), też szuka. Dlatego w każdym kolejnym meczu będzie sprawdzał nowych zawodników, aż wreszcie osiągnie stan na tyle zadowalający, aby na rozpoczęcie Euro, 8 czerwca 2012 roku, na Stadionie Narodowym w Warszawie usiąść na ławce rezerwowych ze względnym spokojem.

Dopóki będzie sprawdzał, nie ma co liczyć na grę przypominającą Barcelonę lub efektowne zwycięstwa. To musi być mozolna praca, w czasie której będą się wykruszać kolejni zawodnicy, tworzyć nowe formacje, zmieniać wyjściowa jedenastka. Wątpliwe, aby w najbliższych miesiącach samopoczucie kibiców radykalnie się poprawiło. Smuda sieje na polu niebędącym wprawdzie ugorem (co sugerował Leo Beenhakker), ale wymagającym długotrwałej kultywacji.

 

 

Grupa piłkarzy wybranych na mecze z Finlandią, Serbią i Hiszpanią w Kielcach starała się przekonać trenera, że dokonał właściwego wyboru.

Wszyscy obecni na boisku (razem 17 zawodników) grali bardzo ambitnie, co powinno być normą, kiedy nosi się koszulkę z orłem, ale wcześniej nie zawsze tak było. O grze zespołowej trudno mówić, bo reprezentacja nigdy wcześniej w takim ustawieniu na boisko nie wybiegła. Trzej debiutanci (Przemysław Tytoń, Adam Matuszczyk, Adrian Mierzejewski) to jedna czwarta drużyny. Dwaj z nich, Mierzejewski i Matuszczyk, jako pomocnicy mieli istotny wpływ na przebieg wydarzeń. Mierzejewski egzamin zdał.

Piłkarz FC Koeln, 21-letni Adam Matuszczyk, zakończył rozgrywki przed trzema tygodniami, miał więc dłuższą przerwę niż koledzy z ligi polskiej. Widać było i to, i pewną pasywność związaną z tą przerwą, z debiutem, nieznajomością partnerów, a może ze wszystkim po trochu. Grał poprawnie, ale kiedy przyjeżdża partner klubowy Lukasa Podolskiego zbierający dobre noty w Bundeslidze, oczekiwania i wymagania są większe.

Jeden nijaki występ to za mało, żeby powiedzieć, czy Matuszczyk będzie ważną postacią przyszłej kadry, czy efemerydą, jak dwa lata temu Sebastian Tyrała z Borussii Dortmund.

 

 

Bywają mecze kończące się wynikiem 0:0, ale emocjonujące i stojące na wysokim poziomie. Ten taki nie był. Bramki nie padły, bo mimo wielu prób, zwłaszcza Polaków, rzadko udawało się stworzyć dogodną sytuację do groźnego strzału.

Większość akcji kończyła się na stabilnych blokach obronnych i bramkarze nie mieli wielu okazji do udowodnienia, że słusznie zostali powołani. Smuda nawet zażartował, że najgroźniejsi dla Przemysława Tytonia, który w barwach Rody Kerkrade zbiera pochwały w lidze holenderskiej, byli jego koledzy z zespołu.

To prawda. Już w drugiej minucie po ataku Finów prawym skrzydłem Grzegorz Wojtkowiak tak wybijał piłkę, że trafił nią w słupek własnej bramki. Po przerwie w podobnej sytuacji Maciej Rybus też był bliski wepchnięcia piłki do swojej bramki. Innych groźnych sytuacji (poza ładnym strzałem Romana Eremenki, Rosjanina, który jako dziecko wyemigrował z Moskwy do Finlandii, a teraz gra w Dynamie Kijów) Finowie nie mieli.

Polacy przeprowadzili znacznie więcej akcji, niemal zawsze z udziałem tych samych zawodników. Najaktywniejszy był Jakub Błaszczykowski, współpracujący z Adrianem Mierzejewskim (kilka świetnych podań) i Ireneuszem Jeleniem. Akcja tej trójki w 24. minucie, zakończona skutecznym wyjściem fińskiego bramkarza, była bodaj najładniejszą w całym meczu. W drugiej połowie dynamiczny rajd Błaszczykowskiego zakończył obrońca, wyglądało to nawet na rzut karny, ale nikt nie protestował. W innej sytuacji Błaszczykowski trafił piłką w słupek.

Im bliżej końca meczu, tym bardziej widoczny był Ireneusz Jeleń, co jest godne podkreślenia, bo napastnik Auxerre (jutro być może Olympique Marsylia) grał z kontuzją i będzie musiał poddać się operacji kolana.

 

 

Jeleń sam wypracowywał sobie sytuacje strzałowe, bo na partnerów nie bardzo mógł liczyć (z wyjątkiem Mierzejewskiego). Natomiast Robert Lewandowski, król strzelców ekstraklasy, uznany za jej najlepszego zawodnika, nie potrafił przez 93 minuty stworzyć sobie ani jednej okazji do strzału. Ten mecz zupełnie mu się nie udał.

W 44. minucie rozgrywający 95. mecz w kadrze Michał Żewłakow doznał kontuzji mięśnia dwugłowego i musiał opuścić boisko. Uraz podobno nie jest groźny, ale kapitan reprezentacji na pewno nie wystąpi w środowym meczu z Serbią. Powinien być gotowy na spotkanie z Hiszpanią (8 czerwca). Wchodzącego na jego miejsce Macieja Sadloka Franciszek Smuda ustawił nie na środku obrony, ale w pomocy. Stoperem został cofnięty z drugiej linii Tomasz Jodłowiec.

Trener wyłożył dziennikarzom swoją filozofię, zgodnie z którą każdy piłkarz powołany do reprezentacji Polski powinien być przygotowany fizycznie i psychicznie do gry na dowolnej pozycji. Coś w rodzaju futbolu totalnego. Piękna, ambitna wizja. Tyle że wymaga od zawodników znacznie większych umiejętności niż te, jakie mają dzisiejsi reprezentanci.

-Stefan Szczepłek z Kielc

 

 

Żółta kartka:

N. Noisander (Finlandia). Sędziował M. Avran (Rumunia). Widzów 14 000.

Polska:

Tytoń - Piszczek, Żewłakow (46, Sadlok), Wojtkowiak, Dudka - Błaszczykowski (85, Nowak) Jodłowiec, Matuszczyk (61, Peszko), Mierzejewski (75, Rybus) - Lewandowski (90+3, Małecki), Jeleń (89, Sobiech)

Finlandia:

Fredrikson - Lampi (82, Jalasto), Parviainen, Heikkinen, Moisander - Hamalainen (81, Perovuo), Sparv, R. Eremenko (90+4, Turunen), Porokara (66, Forssell) - Litmanen (72, Roiha), Johansson

 

 

 

Remis jest wynikiem budującym, zawodnicy zagrali bardzo ambitnie i na tyle dobrze, na ile mogli. Dwaj debiutanci w polu to dużo i gra miała prawo nie zawsze się układać. Nie mam w związku z tym do nikogo pretensji. Coraz lepiej wygląda odbiór piłki po stracie, robiliśmy to już kilka razy skutecznie nawet na połowie przeciwnika. To jedna z tych spraw, o których sobie mówiliśmy, jestem więc zadowolony. Z debiutantów najlepiej wypadł Mierzejewski. Spodziewałem się, że to może być zawodnik wielkiego formatu. Tytoń nie miał wielu okazji, żeby się pokazać, a Matuszczyk zbyt długo nie grał. Lewandowski był krótko pilnowany, w dodatku po mistrzostwie dla Lecha i swoich osobistych sukcesach ma prawo być mało skoncentrowany. Mecz był potrzebny. Im więcej takich spotkań, tym mniej kompleksów, a za którymś razem zawodnicy pokażą te wysokie umiejętności, które znam na razie tylko z treningów.

Stuart Baxter

|

trener reprezentacji Finlandii

To był dobry mecz, potrzebny nam tak samo jak Polsce, bo my też budujemy nową reprezentację. Zabrakło kilku doświadczonych zawodników i w drugiej połowie Polacy osiągnęli przewagę. a ja nie miałem na ławce tylu mocnych rezerwowych, aby to zmienić. W sumie jestem zadowolony z naszej postawy i ze sprawiedliwego wyniku.

Michał Żewłakow

|

kapitan polskiej reprezentacji

Nie można krytykować młodych zawodników, którzy dopiero wchodzą do reprezentacji. Trzeba dać im więcej czasu. Ocena byłaby łatwiejsza, gdyby mecz nie zakończył się remisem. Po kolejnych spotkaniach, z Serbią i Hiszpanią, oceniać będzie łatwiej. Jadę z drużyną do Austrii, myślę jednak, że z Serbią nie zagram. Co dalej, będzie zależało od lekarzy. Mam nadzieję, że uraz nie jest groźny.

Jari Litmanen

| kapitan Finlandii

Polska z roku 2006, kiedy wygraliśmy z wami w Bydgoszczy 3:1, i ta dzisiejsza znacznie się od siebie różnią. Dziś widziałem u was kilku młodych, zdolnych chłopaków. Nazwisk nie kojarzę, ale może kiedyś będą znane.

—s.t.s.

 

Finlandia ma od kilku lat reprezentację na poziomie zbliżonym do polskiej i chociaż to my braliśmy udział w mundialach i mistrzostwach Europy, a Finowie nie, w meczach między sobą wychodzimy mniej więcej na remis.

W Kielcach ten stan został potwierdzony.

Pozostało 97% artykułu
Piłka nożna
Koniec wspaniałej passy Legii w Lidze Konferencji. Co z awansem do 1/8 finału?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Piłka nożna
Bezwzględna Barcelona. Niespodziewany bohater meczu w Dortmundzie
Piłka nożna
Arabia Saudyjska organizatorem mundialu. Kosztowna zabawa na pustyni
Piłka nożna
Borussia Dortmund - Barcelona. Robert Lewandowski przyjeżdża do Łukasza Piszczka
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Paris Saint-Germain wygrywa, ale nadal stoi nad przepaścią