Wisła może już myśleć o przeciwniku w trzeciej rundzie kwalifikacyjnej. Różne niespodzianki zdarzają się w futbolu, ale odrobienie w Krakowie przez Litwinów dwubramkowej straty nie wydaje się możliwe.
Wisła grała wczoraj słabo (wspierało ją ponad pół tysiąca krakowskich kibiców, więcej niż miejscowych), a mimo to miała nad Siauliai zdecydowaną przewagę. Przy wicemistrzu Polski drużyna z Szawli prezentowała się jak amatorska grupa kolegów spotykających się po pracy. Mówi coś o tym również zmiana, jakiej w przerwie dokonał litewski trener. Wpuścił na boisko bramkostrzelnego napastnika, Ukraińca Wiktora Raskowa, który grał nawet w Polsce. Dokładnie w Pogoni Siedlce, czyli kilka poziomów poniżej naszej ekstraklasy. Nikt mu tu nie proponował lepszej pracy.
Z takim przeciwnikiem Wisła powinna grać jak Portugalia z Koreą Północną – wbić pięć bramek i odpoczywać. Miała po temu wiele okazji i żadnej przez blisko 80 minut nie potrafiła wykorzystać. Udało się dopiero wówczas, kiedy gospodarze już opadli z sił. Litwini szybko zostali zmuszeni do obrony, kierowanej umiejętnie przez dwóch doświadczonych środkowych defensorów, 35-letniego Tomasa Kanczelskisa i 33-letniego Deivydasa Lunskisa. Zadanie mieli ułatwione, bo ataki Wisły były wolne i łatwe do przewidzenia. Jeśli obrońcy popełnili błąd, mogli liczyć na swojego bramkarza, Rosjanina Siergieja Kosowa, najlepszego zawodnika w drużynie. W ciągu półtorej godziny Litwini zdołali przeprowadzić dwie dość groźne akcje i to tylko dlatego, że krakowscy obrońcy ich zlekceważyli.
Nie wiadomo, jakim bramkarzem jest nowy na tej pozycji w Wiśle Serb Milan Jovanić, ponieważ nie miał on ani jednej trudnej dla siebie sytuacji.
Wisła potrzebuje jeszcze kilku meczów, żeby dojść do formy. Pierwszy raz od wielu miesięcy zobaczyliśmy Łukasza Gargułę. Wreszcie zdrowego, dzięki swojej technice nieuchwytnego dla obrońców, ale jeszcze nieskutecznego, jak cała drużyna. Bardzo starał się Patryk Małecki, do czasu zejścia najbardziej widoczny gracz Wisły. Maciej Żurawski, który zastąpił go na ostatnie 25 minut, nie pokazał niczego z dawnej klasy. Musi dopiero przyzwyczaić się do nowych kolegów, poznać ich, a oni jego. Wiek 34 lat dla takiego zawodnika nie powinien stanowić przeszkody.