Jak dowiedziała się „Rz” obaj piłkarze po ostatnim meczu reprezentacji Polski z Australią w Krakowie złamali regulamin przedstawiony drużynie już na pierwszym zgrupowaniu.
Peszko o czwartej nad ranem z trudem wyszedł z pokoju Iwańskiego i natknął się na kierownika reprezentacji Konrada Paśniewskiego i trenera Jacka Zielińskiego. Peszko miał obrazić Zielińskiego podważając jego kompetencje. Kiedy sprawa dotarła do Smudy, ten podjął decyzję o nie powoływaniu więcej do drużyny obu zawodników.
Zaraz po objęciu reprezentacji selekcjoner podkreślał, że u niego piłkarz złapany na łamaniu regulaminu podczas zgrupowania ma tylko dwie szanse: pierwszą i ostatnią. – Ta drużyna jest świętością, jeżeli oszukujesz tu sam siebie, oszukujesz 40 milionów ludzi, którzy tobie zaufali. Tu nie będzie wódki, ani żadnych głupich wyskoków. To jest reprezentacja – powtarzał.
Iwański ma ostatnio kiepski okres, tydzień temu został przesunięty do drużyny Młodej Ekstraklasy w Legii Warszawa, o kolejnych powołaniach do reprezentacji i tak mógł na jakiś czas zapomnieć, Peszko jednak był podstawowym piłkarzem nie tylko Lecha Poznań, ale należał też do ulubieńców selekcjonera. Podobno gdyby został przyłapany bezpośrednio przez Smudę, zostałby z hukiem wyrzucony z kadry, a tak udało się sprawę utrzymywać w tajemnicy, by nie niszczyć mu kariery.
Poprzednia afera w kadrze miała miejsce dwa lata temu we Lwowie po towarzyskim meczu z Ukrainą. Wówczas sprawa picia alkoholu przez Artura Boruca, Radosława Majewskiego i Dariusza Dudkę przedostała się do mediów już następnego ranka. Na wniosek Leo Beenhakkera piłkarze zostali zawieszeni przez PZPN i nie zagrali w pierwszych meczach eliminacji mundialu 2010.