Polacy zremisowali z USA 2:2

USA – POLSKA 2:2. Siła ataku, słabość obrony. W niezłym meczu zabrakło zwycięstwa

Publikacja: 11.10.2010 01:27

Jakub Błaszczykowski (w czerwonej koszulce) w walce z Jermainem Jonesem. Polak strzelił gola na 2:2

Jakub Błaszczykowski (w czerwonej koszulce) w walce z Jermainem Jonesem. Polak strzelił gola na 2:2 i już wrócił do Dortmundu

Foto: AFP

Im dalej od polskiej bramki, tym lepiej. Chociaż właśnie reprezentacji Polski nie udało się wygrać w siódmym kolejnym meczu, to Franciszek Smuda może być zadowolony z tego, jak nauczył swoich zawodników atakować.

To jest piętno, jakie odcisnął na tej drużynie. Smuda ma manię gry na małej przestrzeni, szybkiej wymiany krótkich podań, na treningach ten fragment gry powtarzany jest najczęściej. Wreszcie polscy piłkarze potrafią wykorzystać swoje atuty nie tylko w kontrataku.

W Chicago zaczęło się źle, bo od gola Jozy’ego Altidore’a w 13. minucie, ale do końca pierwszej połowy zawodnicy Smudy rządzili na boisku i stworzyli kilka świetnych sytuacji pod bramką Tima Howarda.

[srodtytul]To co dobre[/srodtytul]

Z lewej strony wracający do składu po kontuzji Ludovic Obraniak, z prawej Jakub Błaszczykowski i przed nimi trochę gorzej pasujący do tej koncepcji Robert Lewandowski momentami w szeregach obrony przeciwników siali popłoch. Hiszpanie mają swoje “tiki-taka”, Polacy, zachowując wszelkie proporcje, Smudowe “pach-pach”, które z każdym meczem działa coraz lepiej. Szybka wymiana podań doprowadziła Lewandowskiego do pojedynku oko w oko z Howardem, a Obraniaka do sytuacji, w której mając przed sobą jednego obrońcę i aż dwóch partnerów, próbował dryblować.

Lewandowski w obu sytuacjach zawiódł jednak najbardziej. Piłkarz, który po transferze do Borussii Dortmund jest rezerwowym, najpierw trafił w bramkarza, potem uniemożliwiał Obraniakowi podanie, bo cały czas biegł, będąc na spalonym. Do strzelania goli musiał się wziąć defensywny pomocnik.

Piłka trafiła pod nogi Adama Matuszczyka na linii pola karnego po nieudanej próbie wybicia przez amerykańską obronę. Zawodnik, którego dla reprezentacji wymyślił Smuda, uderzył mocno i precyzyjnie. Polacy zasługiwali nie tylko na to wyrównanie, ale powinni wyjść na prowadzenie jeszcze przed przerwą.

Grą w pierwszej części narobili fanom apetytów, w drugiej byli w stanie pokazać tylko charakter.

Amerykanie objęli prowadzenie po rzucie rożnym i strzale Oguchi Onyewu i chociaż wydawało się, że nasi zawodnicy z każdą minutą będą słabli z powodu zmiany czasu, znowu podnieśli rękawicę. Nieporadność Amerykanów we własnym polu karnym wykorzystał Błaszczykowski, odebrał piłkę, ta trafiła do Obraniaka, wróciła do piłkarza Borussii, a ten strzelił tak, jak można było sobie tylko wymarzyć – z całej siły, z ostrego kąta, tuż przy słupku.

Ci, którzy zdobyli bramki w Chicago – Matuszczyk i Błaszczykowski – wrócili już do Niemiec, bo tak selekcjoner umówił się z ich trenerami klubowymi.

[srodtytul]To co złe[/srodtytul]

Przed wyjazdem na zgrupowanie Smuda po cichu przyznawał, że obrona, w której z różnych powodów nie mogli wystąpić Grzegorz Wojtkowiak, Sebastian Boenisch, Maciej Sadlok czy Arkadiusz Głowacki, nie pozwala mu dobrze spać. Niestety, obawy trenera były słuszne.

Setny mecz w reprezentacji rozegrał Michał Żewłakow, jednak w parze z Dariuszem Pietrasiakiem na środku przysnął przy golu Altidore’a i kilka razy nie nadążył za przeciwnikiem. Przy Pietrasiaku i tak był zresztą profesorem. To druga pozycja, na której był próbowany w reprezentacji zawodnik Polonii Warszawa, i powinna być już ostatnią.

Popłoch w polskiej obronie wywoływały rzuty rożne dla przeciwników, dziury przy kontrach dla silniejszych drużyn byłyby tylko okazją do kolejnych goli. Amerykanie raz trafili w poprzeczkę, raz z sytuacji sam na sam zwycięsko wyszedł Artur Boruc.

Zamiast wygrywać kolejne mecze, Polacy stali się mistrzami dobrego wrażenia. Grają bez kompleksów, ale wydłużając serię spotkań bez triumfu, w końcu sami się w te kompleksy wpędzą.

Franciszek Smuda przez cały mecz stał przed bandą reklamową, grał razem z drużyną. Może mówić o jej budowaniu i niezwracaniu uwagi na wyniki, jednak w Chicago to rezultat był najważniejszy, o czym świadczy tylko jedna zmiana dokonana w trakcie gry i nerwy w wypowiedziach po meczu. Krytykom reprezentacji nie trzeba dedykować remisu, co zrobił trener. Najlepiej zadedykować spokój, żeby pokazać, że ma się nad wszystkim kontrolę.

We wtorek w Montrealu Polacy zagrają z Ekwadorem. Rywale wystąpią w mocno rezerwowym składzie. Jak nie teraz, to kiedy?

[srodtytul]USA – POLSKA 2:2 (1:1)[/srodtytul]

[b]Bramki:[/b] dla USA – J. Altidore (13), O. Onyewu (52); dla Polski – A. Matuszczyk (30), J. Błaszczykowski (73).

[b]Żółte kartki:[/b] J. Altidore (USA); D. Pietrasiak (Polska). Sędziował Steven Di Pietro (Kanada). Widzów: 31 600.

[b]USA:[/b] Howard – Cherundolo, Onyewu, Edu, Bocanegra – Holden, Bradley, Jones, Feilhaber (61, Bedoya) – Dempsey, Altidore.

[b]Polska:[/b] Boruc – Piszczek, Pietrasiak, Żewłakow, Ł. Mierzejewski – Błaszczykowski, Matuszczyk, Murawski, Obraniak, A. Mierzejewski (71, Niedzielan) – Lewandowski.

[ramka][srodtytul]Opinia[/srodtytul]

[b]Franciszek Smuda trener reprezentacji Polski[/b]

Był to mecz walki. Tak jak się spodziewałem, stał na dobrym poziomie. Obie drużyny walczyły o zwycięstwo. Stworzyliśmy kilka świetnych akcji. Jeśli to był tylko towarzyski mecz, to muszę oddać licencję. Graliśmy tak, jakbyśmy walczyli o punkty. Ciągle podkreślam, że mecze międzypaństwowe to nie jest zabawa, tylko walka i wielki prestiż. I o ten prestiż walczyliśmy. Oczywiście zawsze jest żal, jak się przegra czy zremisuje, ale chcieliśmy zwyciężyć i kibice to widzieli, że ten zespół chce jeszcze bramkę strzelić. Przy stanie 2:2 atakowaliśmy do końca. Miałem problem z obrońcami – czterech odpadło przez kontuzje. Nie dokonywałem zmian, bo nie chciałem robić cyrku na boisku.

[i]—pap[/i][/ramka]

Im dalej od polskiej bramki, tym lepiej. Chociaż właśnie reprezentacji Polski nie udało się wygrać w siódmym kolejnym meczu, to Franciszek Smuda może być zadowolony z tego, jak nauczył swoich zawodników atakować.

To jest piętno, jakie odcisnął na tej drużynie. Smuda ma manię gry na małej przestrzeni, szybkiej wymiany krótkich podań, na treningach ten fragment gry powtarzany jest najczęściej. Wreszcie polscy piłkarze potrafią wykorzystać swoje atuty nie tylko w kontrataku.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Piłka nożna
Barcelona z Pucharem Króla. Real jej niestraszny
Piłka nożna
Liverpool mistrzem Anglii, rekord Manchesteru United wyrównany
Piłka nożna
Puchar Króla jedzie do Barcelony. Realowi uciekło kolejne trofeum
Piłka nożna
Zamieszanie wokół finału Pucharu Króla. Dlaczego Real Madryt groził bojkotem?
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Piłka nożna
Będzie nowy trener Legii? Pojawia się coraz więcej nazwisk