Legia trzy razy przegrywała i trzy razy potrafiła doprowadzić do wyrównania. Piłkarze z Warszawy grzeszyli tak samo jak jesienią – beztroska w obronie nie pozwala poważnie myśleć o mistrzostwie, rozmach i nieobliczalność w ataku robią jednak wrażenie.
Jak kluby przygotowały się do sezonu - rp.pl/ekstraklasa
Rywalizację o miejsce w bramce wygrał Wojciech Skaba. Jesienią Legia miała trzech bramkarzy, wszyscy popełniali proste błędy i irytowali swoimi interwencjami, Skaba – najmniej, ale także.
Wczoraj przy bramce na 1:0 dla Cracovii wypuścił piłkę z rąk, a później nie był w stanie przycisnąć jej do ziemi. Serię błędów wykorzystał najsłabszy w obronie piłkarz gospodarzy – stoper Marian Jarabica. Trudno stwierdzić, czy Skaba popełnił błąd przy golu na 3:2, gdy nie utrzymał w rękach piłki po strzale Saidiego Ntibazonkizy. Strzał był trudny, zagapili się raczej obrońcy. Na 2:1 Aleksandru Suvorov trafił z rzutu karnego, chwilę wcześniej Bartłomieja Dudzica delikatnie zahaczył Inaki Astiz. Grę jego partnera w obronie Dejana Kelhara, który zimą kupiony został z Cercle Brugge, lepiej przemilczeć.
Im dalej od własnej bramki z Legią było jednak lepiej. Ariel Borysiuk, a po przerwie Alejandro Cabral, co prawda nie potrafili wykorzystać żadnego z rzutów wolnych, ale gra Michała Kucharczyka i Michala Hubnika mogła się podobać. Kucharczyk był szybszy od rywali, strzelił gola na 1:1 tuż przed przerwą. Hubnik pięknym mocnym strzałem po przerwie doprowadził do wyrównania 2:2, ale jeszcze większe wrażenie zrobił jego strzał obroniony przez Wojciecha Kaczmarka.