W niedzielnym finale będą walczyć o rekordowy 15. tytuł. Z kim, to się okazało dziś nad ranem, Paragwaj grał w drugim półfinale z Wenezuelą.
Urugwajczycy Copa America nie wygrali od 16 lat. W tym czasie upadali, na krótko się podnosili, znów padali, czekając na takie pokolenie piłkarzy, jakie mają teraz.
Na Diego Forlana, najlepszego piłkarza mundialu, Luisa Suareza, najlepszego piłkarza obecnych mistrzostw, strzelca obu goli w półfinale, na Alvaro Pereirę, który z Porto wygrał w ostatnim sezonie wszystkie możliwe trofea.
Czekali też na takiego trenera, choć nazwać Oscara Tabareza po prostu trenerem to nic o jego roli nie powiedzieć. Gdy wracał do pracy z kadrą cztery lata temu (poprzednio prowadził ją w latach 1988 – 1990 i awansował na mundial), zażyczył sobie kompetencji szefa szefów.
Wybrał sobie do sztabu, kogo chciał. To on decyduje, kto będzie trenerem reprezentacji młodzieżowych i juniorskich, wybiera system szkolenia. Piłkarzy do kadry dobiera tak, żeby zamiast dyskutować o tym, kto wrócił do hotelu spóźniony i dlaczego w takim stanie, móc z nimi porozmawiać o literaturze, miłości Tabareza.