Korespondencja z Krakowa
Najlepszym piłkarzem meczu w Krakowie był Maor Melikson. Strzelił dwa gole, zapewnił Wiśle 2 miliony euro premii od UEFA, a przede wszystkim dał nadzieję, że poprowadzi zespół do Ligi Mistrzów, gdzie drużyny z ekstraklasy nie było od 1996 roku.
W poniedziałek w Legnicy zaczyna się zgrupowanie reprezentacji Polski. Z Legnicy pochodzi matka Meliksona, Rivka. W kadrze Franciszka Smudy jest kilku piłkarzy o polskich korzeniach wychowanych za granicą, ale Meliksona nie ma. Dostał on powołanie na sierpniowy towarzyski mecz Izraela z Wybrzeżem Kości Słoniowej, ale udział w nim nie przekreśla możliwości gry dla Polski (Melikson ma polski paszport).
Smuda był wczoraj na meczu i musiał wiedzieć, kto jest w Wiśle najlepszy. W 42. minucie piękną akcję Melikson przeprowadził z Patrykiem Małeckim, który zresztą przez selekcjonera także jest pomijany przy powołaniach. Piłkarze Wisły wymienili dwa szybkie, krótkie podania przed polem karnym, a Melikson huknął nie do obrony.
Wisła atakowała dopiero od kwadransa, pierwsze pół godziny zapowiadało nudną próbę przebicia się na siłę do kolejnej rundy. Nudną, ale mądrą, bo po zwycięstwie 2:1 w pierwszym meczu w Łoweczu czekanie na ruch rywali było lepszym rozwiązaniem niż atakowanie. Robert Maaskant był spokojny, schowany w cieniu ławki rezerwowych sprawiał wrażenie pewnego siebie. Ljubosław Penew stał niemal na linii bocznej. Przed meczem odgrażał się, że to Liteks jest faworytem, ale wydarzenia na boisku tego nie potwierdziły.