Wisła po APOELU: wygramy ligę i spróbujemy znowu

Dziś losowanie rundy grupowej. Znów bez nas i znów zasłużenie. Wisła i tak zaszła daleko

Publikacja: 25.08.2011 03:38

Wisła po APOELU: wygramy ligę i spróbujemy znowu

Foto: ROL

Korespondencja z Nikozji

Różnica między Wisłą a Apoelem jest większa niż dwie bramki, którymi mistrz przegrał rewanż w Nikozji. Skończyło się na 1:3, a mogło gorzej. To i tak cud, że gol Cezarego Wilka na 1:2 choć na 15 minut wepchnął Wisłę do Ligi Mistrzów. Dłużej utrzymać się w niej nie zdołała.

Gdyby jej się udało, pewnie przeżyłaby w rundzie grupowej sześć trudnych wieczorów. Mógłby ją nawet dotknąć syndrom słowackiej Żiliny, która przegrała wszystkie spotkania, a potem drużynę rozprzedano. Tym właśnie różni się od Żiliny czy Petrżalki Apoel, który po swoim pierwszym awansie jeszcze się wzmocnił, i to mądrze, bez robienia rewolucji. Dziś pozna grupowych rywali, początek losowania w Monako o 17.45.

To jest lekcja dla opornych, którym się wydaje, że Liga Mistrzów jest dla polskich klubów zamknięta z jakichś magicznych powodów, że wiszą nad nami klątwy. Jedyną klątwą było kilkanaście lat bylejakości, z której dopiero teraz się dźwigamy. Robert Maaskant ze Stanem Valckksem pracują w Krakowie od roku. Znaleźli szybki sposób na zbudowanie drużyny, która odzyska mistrzostwo Polski. Wisła mistrzem była słabym, z najmniejszą liczbą punktów, od kiedy za zwycięstwo przyznaje się trzy. Ale cały czas się zmieniała na lepsze. Latem Valckx w promocjach last minute wyszukiwał piłkarzy z doświadczeniem, dających szansę sukcesu już teraz. Ale może to wszystko działo się za szybko. Świetnie zorganizowany Apoel pokazał, że Wisła tylko robiła wrażenie gotowej do wielkiej gry.

– Na dziś jesteśmy przegrani, naszym celem była Liga Mistrzów. Wystarczy popatrzeć na statystyki, przegrywaliśmy w każdym elemencie – mówił po meczu Cezary Wilk. Apoel ma 10 mln euro budżetu, Wisła – 12. Różnicy na boisku nie stworzyły pieniądze. Stworzyły ją czas, konsekwencja i pomysł trenera Ivana Jovanovicia. Maaskant też wydaje się mieć pomysł. Ale wszystko na razie musiał tworzyć w biegu.

– Apoel bazuje na piłkarzach, którzy dwa lata temu grali w LM, trener Jovanović pracuje w Nikozji cztery lata. Musimy teraz wygrać polską ligę i za rok znowu spróbować walki o awans. Trzeba sprowadzić jeszcze lepszych obcokrajowców, bo nie ma napływu zdolnej polskiej młodzieży – mówił w Nikozji prezes Wisły Bogdan Basałaj.

Byłoby dziwne, gdyby Bogusław Cupiał przestał ufać Holendrom, którzy dość pewnie przeprowadzili Wisłę przez Skonto i Liteks, zapewniając grę w fazie grupowej Ligi Europejskiej. Z piłkarzami będzie pewnie inaczej. Sześć lat temu, gdy Wisła przegrała ostatnią bitwę o LM z Panathinaikosem, kilku zawodników (Tomasz Kłos, Radosław Majdan) poniosło konsekwencje, nie dostając propozycji przedłużenia umowy. Głowy leciały po cichu dopiero po jakimś czasie, tak samo będzie teraz, gdy po sezonie lepsi zastąpią słabszych.

Wiele zależy też od tego, jak Wisła zagra w Lidze Europejskiej. Lech w poprzednim sezonie zarobił w niej 18 milionów złotych. Sam awans do Ligi Mistrzów dałby 28 milionów.

Zimny prysznic Wiśle może się przydać. Inne spojrzenie na krakowskie gwiazdy – także. Patryk Małecki w Nikozji był zupełnie niewidoczny, przerastający polską ligę Maor Melikson też miał kłopoty. Słabiej zagrał Radosław Sobolewski, Michael Lamey był za wolny. Może dlatego to nie Maaskant wyglądał w Nikozji na znokautowanego, tylko Valckx. Czeka go mnóstwo pracy.

Piłka nożna
Liga Mistrzów bez dogrywek? UEFA ma nowy pomysł
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Piłka nożna
Lekko, łatwo i przyjemnie. Barcelona w półfinale Pucharu Króla, Robert Lewandowski odpoczywał
Piłka nożna
PZPN zdecydował. Gdzie zagra w tym roku reprezentacja Polski?
Piłka nożna
Manchester City znalazł zastępcę dla Rodriego. Kim jest Nico Gonzalez?
Piłka nożna
Krzysztof Piątek w Stambule. Znów odpala pistolety