Mecz na końcu świata, czyli wyjazd w interesach

Drużyna Franciszka Smudy do Euro przygotowuje się w Seulu

Publikacja: 07.10.2011 01:16

Robert Lewandowski najpierw sam skrytykował wylot do Korei, później poparł go trener Borussii Dortmu

Robert Lewandowski najpierw sam skrytykował wylot do Korei, później poparł go trener Borussii Dortmund Juergen Klopp

Foto: AFP

Najlepszy strzelec Robert Lewandowski, kapitan Jakub Błaszczykowski czy nawet Eugen Polanski, który w reprezentacji Polski zdążył raptem zadebiutować – wszyscy pytali głośno i otwarcie: po co lecieć do Korei Południowej w środku sezonu na mecz towarzyski?

Na taki krok nie zdecydowała się żadna drużyna od 2007 roku. PZPN tłumaczy się biznesem i kłopotami ze znalezieniem chętnych do gry. Biznes to 200 tysięcy dolarów, jakie Koreańczycy zapłacili za nasz przylot, pokryli też koszty podróży i zakwaterowania.

Kapitan Błaszczykowski i inni krytykujący zostali zaproszeni przez wielkiego brata ze Sportfive do pokoju zwierzeń, gdzie wytłumaczono im, dlaczego mają publicznie nie narzekać na dziesięć godzin lotu do Seulu i dwukrotną zmianę strefy czasowej w środku sezonu ligowego.

Piłkarze przestali narzekać, ale chociaż Franciszek Smuda powołał wszystkich najlepszych, czterech skreśliło się z listy w ostatniej chwili – z powodu kontuzji, o których wypada mówić, puszczając oko. Wojciech Szczęsny chciał nawet przylecieć do Polski, by stan jego kręgosłupa ocenił doktor  Mariusz Urban, ale dodatkowe badania uznano za zbędne. Z wyjazdu do Korei wypisali się także Arkadiusz Głowacki, Łukasz Piszczek i Ludovic Obraniak.

Koreańska tragifarsa dopełniła się we wtorek, gdy samolot poleciał bez selekcjonera. Smuda razem z Błaszczykowskim i Pawłem Brożkiem spóźnili się na przesiadkę w Krakowie, ich wyjazd opóźnił się o dobę i w Seulu spotkali się z drużyną tylko na jednym treningu – na dobę przed meczem.

Jaką korzyść z takiego zgrupowania może mieć trener? Niczego nie przećwiczy, nikomu się nie przyjrzy. Po ostatnich meczach z Meksykiem czy Niemcami piłkarze mówili o dużo lepszych nastrojach i spokoju, jaki tej drużynie był niezbędny do rozwoju. Porażka z Koreą – bez czterech podstawowych piłkarzy i niemal w południe europejskiego czasu – może zniszczyć wiele z tego, co udało się ostatnio naprawić.

Trener Borussii Dortmund Juergen Klopp przyznał, że podróż jego piłkarzy do Korei to dziwny pomysł. Aż czterech zawodników powołanych zostało z Legii Warszawa – dwóch w trybie awaryjnym.

Wątpliwe, by Marcin Komorowski czy Janusz Gol zdążyli przekonać do siebie selekcjonera, za to całkiem prawdopodobne, że po powrocie do klubu będą potrzebowali dłuższego odpoczynku. Legia Macieja Skorży po zgrupowaniach reprezentacji zawsze gra gorzej i szuka się wtedy winnych.

Niestety, meczu w Seulu nie można potraktować jako wycieczki. Wypadałoby wygrać, chociaż w bajki, że niscy Koreańczycy nie przeskoczą naszych wysokich chłopaków, nikt nie wierzy od dziewięciu lat, gdy gospodarze latali nad głowami Tomasza Hajty czy Radosława Kałużnego. Na inaugurację mundialu w 2002 roku Polacy przegrali 0:2. Więcej z Koreą nie graliśmy.

>Przypuszczalny skład Polaków Fabiański – Wasilewski, Jodłowiec, Perquis, Wawrzyniak – Błaszczykowski, Murawski, Polanski, Peszko – Mierzejewski – Lewandowski

Transmisja meczu o 13. w TVP 1

Piłka nożna
Czas na półfinały Ligi Mistrzów. Arsenal robi wyjątkowe rzeczy
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Piłka nożna
Barcelona z Pucharem Króla. Real jej niestraszny
Piłka nożna
Liverpool mistrzem Anglii, rekord Manchesteru United wyrównany
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Piłka nożna
Puchar Króla jedzie do Barcelony. Realowi uciekło kolejne trofeum