Reklama
Rozwiń

Legia przegrała i odpadła

Legia przegrała rewanż ze Sportingiem 0:1 i odpadła z Ligi Europejskiej

Aktualizacja: 24.02.2012 03:48 Publikacja: 24.02.2012 03:47

Jakub Wawrzyniak w walce z Joao Pereirą i Andre Carillo

Jakub Wawrzyniak w walce z Joao Pereirą i Andre Carillo

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Koniec liczenia punktów do rankingu i premii za awanse, koniec najlepszego od lat startu polskich klubów w europejskich pucharach. Najlepszego, ale nie aż tak dobrego, żeby wreszcie udało się przejść pierwszą rundę wiosenną. Ostatnią drużyną, której się to udało, pozostanie Legia sprzed 21 lat: bezczelna Legia Szczęsnego, Kowalczyka, Czykiera, która nie bała się Sampdorii w ćwierćfinale Pucharu Zdobywców Pucharów.

Samotny Ljuboja

Obecnej Legii tej bezczelności i sprytu w meczach ze Sportingiem brakowało. Nie zaryzykowała tak, jak trzeba było, by awansować do 1/8 finału. Wstydzić się za nią nie trzeba, nawet w Lizbonie grała jak równy z równym ze słynnym rywalem, a trener Ricardo Sa Pinto cieszył się po końcowym gwizdku, jakby podbił Ligę Mistrzów. Ale my zapamiętamy te mecze jako niewykorzystaną szansę.

Może byłoby inaczej, gdyby mógł zagrać Miroslav Radović, może sędzia powinien podyktować wczoraj w pierwszej połowie rzut karny po tym, gdy Anderson Polga ręką zatrzymał dośrodkowanie Macieja Rybusa. Legia mogła jednak zrobić swoje, nie oglądając się na nieobecnych ani na sędziego.

Najbardziej brakowało kogoś, kto pomógłby w atakach Danijelowi Ljuboi, kilka jego podań powinno się skończyć świetnymi okazjami do zdobycia gola. Koledzy Ljuboi albo źle przyjmowali piłkę, albo źle ją podawali, jak wtedy gdy rezerwowy Michał Kucharczyk, kończąc szybki kontratak, źle wymierzył podanie do Jakuba Rzeźniczaka i uciekła być może najlepsza okazja do objęcia prowadzenia. Kolejną był rzut wolny Ivicy Vrdoljaka, tuż sprzed linii pola karnego, w 79. minucie, gdy piłka poleciała nad poprzeczką.

Prawdziwy zryw Legii zaczął się, gdy było już za późno. W 84. minucie Matias Fernandez strzelił z rzutu wolnego, piłka minęła wszystkich w polu karnym, niestety również Duszana Kuciaka, który bronił nerwowo, ale do tego momentu – szczęśliwie. Legia miała sytuacje, by wyrównać, ale nawet wtedy Rafał Wolski w decydującym momencie podjął złą decyzję, zamiast podawać do niepilnowanego kolegi, strzelił w nogi Rui Patricio.

Nie było w tym meczu napięcia. Szansa na awans uciekła tak naprawdę tydzień temu w Warszawie, gdy Sportingowi udało się wyrównać na 2:2 i w rewanżu wystarczał mu bezbramkowy remis. Wczoraj nie było sposobu, by go zmusić do bardziej odważnej gry.

Pół okazji

Sporting o strzelenie gola specjalnie nie zabiegał, przez cały mecz poza bramką zapracował na pół okazji. Każda przerwa w grze była celebrowana, a pomagali w tym piłkarze Legii, którzy niepotrzebnie się wdawali w złośliwości i zaczepki.

Rywale do byle szturchnięcia dodawali swoje, sędzia odgwizdywał kolejną przerwę w grze, czas uciekał.

– Sporting nie walczył o zwycięstwo, my też w pierwszej połowie zagraliśmy bardzo asekuracyjnie, dopiero w drugiej to się zmieniło. Pozostał olbrzymi niedosyt – mówił przed kamerami Polsatu Jakub Wawrzyniak. Okazja do poprawki będzie za kilka miesięcy. Ale Legia wierzy, że już nie w LE, tylko w Lidze Mistrzów.

Sporting Lizbona - Legia Warszawa 1:0 (0:0) Bramka: M. Fernandez (84, wolny). Żółte kartki: S. Schaars, A. Carillo, J. Pereira, D. Carrico, D. Capel (Sporting); J. Wawrzyniak, M. Rybus, D. Ljuboja, J. Gol, I. Vrdoljak, A. Jędrzejczyk. Sędziował W. Biezborodow (Rosja). Widzów 20 tys.

Sporting: Patricio - Pereira, Rodriguez (71, Xandao), Polga, Insua -  Carillo (70, Capel), Carrico, Fernandez, Schaars - Izmaiłow (77, Pereirinha), van Wolfswinkel.

Legia: Kuciak - Jędrzejczyk, Żewłakow, Komorowski, Wawrzyniak - Żyro (59, Kucharczyk), Vrdoljak, Rzeźniczak (69, Wolski), Gol (88, Hubnik), Rybus - Ljuboja.

Pierwszy mecz 2:2, awans Sportingu.

Piłka nożna
Żegluga bez celu. Michał Probierz przegranym roku w polskiej piłce
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku