Szczęsny broni karnego. Arsenal wygrywa z Liverpoolem

Liverpool przegrywa na własnym stadionie z Arsenalem Londyn. Z dobrej strony pokazał się Wojciech Szczęsny, który obronił rzut karny

Publikacja: 03.03.2012 15:55

Szczęsny broni karnego. Arsenal wygrywa z Liverpoolem

Foto: AFP

W dzisiejszym spotkaniu na Anfield Road spotkały się dwa zespoły, które walczą o miejsce premiujące do gry w Lidze Mistrzów. Arsenal bronił czwartej pozycji, Liverpool do Kanonierów tracił 7 punktów i miał jedno spotkanie rozegrane mniej. Gospodarze musieli poradzić sobie bez swojego kapitana Stevena Gerrarda, który mecz oglądał z trybun.

Mimo początkowej przewagi Liverpoolu, to Arsenal stworzył sobie pierwszą dobrą sytuację. Po niesygnalizowanym strzale Theo Walcotta, Pepe Reina instynktownie sparował piłkę na słupek.

W 10. minucie Wojciech Szczęsny dwukrotnie musiał interweniować 30 metrów przed swoją bramką. Na szczęście Polaka, po jego wybiciu głową Steward Downing nie trafił czysto w piłkę.

W 17. Minucie doskonałą sytuację w polu karnym piłkarzy Arsenalu stworzył duet Kuyt-Suarez. Urugwajczyk ostatecznie został sfaulowany przez Wojciecha Szczęsnego i sędzia Mark Halsey bez zastanowienia wskazał na rzut karny. Naprzeciwko Szczęsnego stanął Kuyt, jednak jego uderzenie, jak i dobitkę świetnie obronił Polak.

Przy kolejnym ataku gospodarzy polski bramkarz nie miał już nic do powiedzenia. W pole karne piłkę wrzucał Henderson. Interweniujący Koscielny dobrze wyprzedził napastnika rywali, jednak  przy próbie wybicia piłki pechowo skierował ją do własnej bramki

Zawodnicy Liverpoolu nie zamierzali na tym skończyć swojego dorobku i już dwie minuty później po składnej kontrze Luis Suarez trafił w słupek.

Gdy wydawało się, że gospodarze przejęli kontrole spotkaniem, do głosu doszedł najlepszy strzelec Premier League – Robin van Persie. Holender wykorzystał bierne zachowanie w polu karnym obrońców i po dośrodkowaniu Sagny skierował piłkę do siatki.

W 39. minucie Suarez rozpoczął rajd przed polem karnym, bez problemu minął trzech rywali i technicznie uderzył w prawy róg bramki Kanonierów. Na posterunku był jednak Szczęsny, który końcówkami palców wybił piłkę na rzut rożny.

O największym pechu w pierwszej połowie może mówić Dirk Kuyt. W doliczonym czasie gry po jego uderzeniu piłka trafiła w słupek. Piłkarze Liverpoolu kontrolowali grę w pierwszej części spotkania i głównie dzięki bardzo dobrej dyspozycji naszego bramkarza Arsenal nie przegrywał różnicą kilku bramek.

Arsene Wenger już kilka minut po wznowieniu gry zmuszony został dokonać pierwszej zmiany. Po zderzeniu z Hendersonem Mikel Arteta nie podnosił się kilka minut z murawy. Ostatecznie nieprzytomnego Hiszpana na noszach zawieziono do szpitala. W jego miejsce na boisku pojawił się Abou Diaby.

Druga połowa nie przyniosła tak dogodnych sytuacji z obu stron, pierwszą poważną okazję pod bramką Arsenalu gospodarze mieli w 70. minucie. Po dośrodkowaniu Kuyta z kilku metrów do pustej bramki nie trafił Kelly. W odpowiedzi londyńczycy nie wykorzystali sytuacji po strzale Walcotta - nogami dobrze interweniował Reina.

W związku z przerwą w grze związaną z kontuzją Artety, sędzia Mark Halsey doliczył do drugiej połowy osiem minut. Nic nie wskazywało, że wynik ulegnie zmienia, gdy w 93. minucie na długie podanie do Robina Van Persiego zdecydował się Alex Song. Holender bez zawahania uderzył z woleja tuż przy słupku Pepe Reiny zapewniając Kanonierom 3 punkty.

Liverpool - Arsenal 1:2 (1:1)

(23’ Kościelny – samobójcza, Van Persie 31’, 90’+)

Liverpool:

Reina, Jose Enrique, Carragher, Skrtel, Kelly, Downing, Adam, Spearing, Henderson, Kuyt, Suarez

Arse

nal:

Szczęsny, Gibbs, Vermaelen, Kościelny, Sagna, Arteta, Song, Rosicky, Benayoun, van Persie, Walcott

Sędzia:

Mark Halsey

W dzisiejszym spotkaniu na Anfield Road spotkały się dwa zespoły, które walczą o miejsce premiujące do gry w Lidze Mistrzów. Arsenal bronił czwartej pozycji, Liverpool do Kanonierów tracił 7 punktów i miał jedno spotkanie rozegrane mniej. Gospodarze musieli poradzić sobie bez swojego kapitana Stevena Gerrarda, który mecz oglądał z trybun.

Mimo początkowej przewagi Liverpoolu, to Arsenal stworzył sobie pierwszą dobrą sytuację. Po niesygnalizowanym strzale Theo Walcotta, Pepe Reina instynktownie sparował piłkę na słupek.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Piłka nożna
Barcelona liderem w Hiszpanii. Robert Lewandowski ma już więcej goli niż w całym ubiegłym sezonie
Piłka nożna
"Faraon Manchesteru”. Czy Omar Marmoush uratuje City?
Piłka nożna
Bundesliga. Hit w Leverkusen na remis, Bayern krok bliżej odzyskania tytułu
Piłka nożna
W Korei Północnej reżim zakazuje transmisji meczów trzech klubów Premier League
Piłka nożna
Liga Konferencji. Solidna zaliczka Jagiellonii Białystok