Diamenty wreszcie zostają w domu

Przez lata Wyspy Zielonego Przylądka rozdawały talenty bogatszym. Teraz przyszła pora zdobyć coś dla siebie

Publikacja: 29.01.2013 00:53

Lucio Antunes

Lucio Antunes

Foto: AFP

W to, że mogą wyjść z Grupy A Pucharu Narodów Afryki, nikt nie wierzył. Sam pierwszy udział w turnieju to i tak było dużo dla drużyny z malutkiego kraju, z trenerem Lucio Antunesem, który jest z zawodu kontrolerem lotów i musiał wziąć w pracy urlop.

W eliminacjach pokonali wielki Kamerun, ale przypadki się zdarzają, a potęgi upadają. W końcu Senegal też nie awansował do turnieju. Na miejscu inni mieli pokazać wyspiarzom miejsce w szeregu, zwłaszcza że grupa była bardzo trudna: z gospodarzami RPA, Marokiem i Angolą.

Jeśli test był wiarygodny, to wypadł dla „Niebieskich Rekinów" nadzwyczaj pomyślnie. Żadnej porażki, trzy strzelone bramki, dwie stracone i sympatia kibiców.

Tak dobrze nie grali jeszcze nigdy. Na piłkarskiej mapie świata pojawili się w 1979 r. Na politycznej ledwie cztery lata wcześniej, gdy Portugalia ostatecznie pogodziła się z utratą kolonii.

Zwróciła wolność, ale zabrała przy okazji najlepszych piłkarzy. Kraj był tak biedny, że kto mógł, emigrował na kontynent, a dzieci, które nie pamiętały Wysp, wybierały grę dla nowej ojczyzny, jak choćby Nani (jego kuzyn Carlitos jest z reprezentacją na turnieju), Eliseu czy Manuel Fernandes.

Z bogactwa Wysp korzystali też inni: Patrick Vieira grał dla Francji, Henrik Larsson dla Szwecji, Gelson Fernandes jest reprezentantem Szwajcarii.

Dla reprezentacji Wysp Zielonego Przylądka zostawali piłkarze dorywczy, tacy jak Antunes, który oprócz futbolu uprawiał jeszcze koszykówkę i tenis stołowy.

Nowe pokolenie piłkarzy zna już europejskie boiska: Fernando Varela jest zawodnikiem rumuńskiego Vaslui, Guy Ramos gra w RKC Waalwijk, Nivaldo w Academice Coimbra, największa gwiazda Ryan Mendes jest zawodnikiem Lille.

Trener Antunes żałuje tylko, że nie może ich oglądać w Europie, bo federacji nie stać na opłacanie mu biletów. Ale na zgrupowanie w Portugalii przed turniejem wystarczyło pieniędzy. A jeszcze Jose Mourinho na prośbę prezesa federacji zaprosił trenera do Madrytu. Cuda się zdarzają.

 

Grupa B: Niger - Ghana 0:3 (A. Gyan 6, C. Atsu 23, J. Boye 49); Demokratyczna Republika Konga - Mali 1:1 (D. Mbokani 3 k. - M. Samassa 14). Awansowały: Ghana i Mali.

W to, że mogą wyjść z Grupy A Pucharu Narodów Afryki, nikt nie wierzył. Sam pierwszy udział w turnieju to i tak było dużo dla drużyny z malutkiego kraju, z trenerem Lucio Antunesem, który jest z zawodu kontrolerem lotów i musiał wziąć w pracy urlop.

W eliminacjach pokonali wielki Kamerun, ale przypadki się zdarzają, a potęgi upadają. W końcu Senegal też nie awansował do turnieju. Na miejscu inni mieli pokazać wyspiarzom miejsce w szeregu, zwłaszcza że grupa była bardzo trudna: z gospodarzami RPA, Marokiem i Angolą.

Piłka nożna
Manchester City znalazł zastępcę dla Rodriego. Kim jest Nico Gonzalez?
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Piłka nożna
Krzysztof Piątek w Stambule. Znów odpala pistolety
Piłka nożna
Premier League. Wielki triumf Arsenalu, Manchester City powoli ustępuje z tronu
Piłka nożna
Najpierw męki, później zabawa. Barcelona wygrała, pomógł Robert Lewandowski
Piłka nożna
Drugi reprezentant Polski w Interze. Dlaczego Nicola Zalewski chce grać z Piotrem Zielińskim?