Gra czysto, nie fauluje, świetnie się ustawia. Przewiduje kilka ruchów rywali, na boisku jest bardzo dojrzały i wydaje się w ogóle nie denerwować. Miał powoli uczyć się futbolu przy Jose Mourinho, ale kontuzje i wykluczenia podstawowych piłkarzy spowodowały, że wczoraj zagrał na środku obrony Realu w półfinałowym meczu Pucharu Króla z Barceloną. Dwa razy zatrzymał rywali w dogodnych sytuacjach, raz wybił piłkę z linii bramkowej, nie pozwolił rozwinąć skrzydeł Leo Messiemu, a sam na 10 minut przed końcem meczu strzelił gola na 1:1.
Po meczu występu gratulowali mu wszyscy koledzy, chwalił nawet Mourinho. Prasa rozpływa się nad nową gwiazdą, która "wskazała, w jakim kierunku powinien następować rozwój klubu". Marca napisała, że w trakcie Gran Derbi Varane obronił swój doktorat. Z piłkarza, który do tej pory zalepiał dziury po kontuzjowanych kolegach, stał się kimś na kim można oprzeć grę obronną. Przy Ricardo Carvalho wyglądał wczoraj, jak profesor.
- Varane nie zadebiutował wczoraj, ale ponad rok temu w meczu z Racingiem. Rozegrał do tej pory kilkanaście meczów, wszystkie na wysokim poziomie. Byłem z niego bardzo zadowolony, jego występ przeciwko Barcelonie może dziwić tylko tych, którzy go nie znają - mówił Mourinho.
Varane rzeczywiście wystąpił do tej pory w 17 spotkaniach Realu, jest też najmłodszym obcokrajowcem w historii, który strzelił gola dla drużyny z Madrytu - w spotkaniu z Rayo miał 18 lat i 152 dni. Latem mówił jednak, że nie jest zadowolony ze swojej roli w drużynie. Na transfer i podpisanie sześcioletniego kontraktu z Realem namówił go sam Zinedine Zidane, także on przekonał Mourinho, że warto zainwestować w juniora z Lens.