– Obroniony strzał Fabio Coentrao? To była bardzo szybka decyzja, podjąłem ją instynktownie – opowiadał po środowym meczu Ligi Mistrzów, w którym UEFA wybrała go na najlepszego piłkarza. Meczu, po którym nikt nie miał wątpliwości, że to jego interwencje postawiły Manchester United w lepszej sytuacji przed rewanżem.

– Cieszyłem się z powrotu do Hiszpanii, ale wyjeżdżam z niej w jeszcze lepszych humorach. Z każdym dniem jestem szczęśliwszy w Manchesterze – mówił David de Gea, który na Old Trafford trafił latem 2011 roku z Atletico Madryt jako wielki talent, mistrz Europy do lat 21. Ale aklimatyzacja na Wyspach trwała długo. Hiszpan nie mógł się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Przyłapano go na kradzieży pączka w Tesco. Angielskie tabloidy od początku wytykały mu błędy, pisząc, że ma dziurawe ręce i jest za słaby fizycznie jak na warunki Premiership, a 17 mln funtów zostało wyrzucone przez United w błoto. Nie pomagał też Alex Ferguson, stosując zasadę rotacji: miejscem w bramce de Gea musiał się dzielić z Duńczykiem Andersem Lindegaardem.

Piłkarz MU Javier Hernandez (Chicharito) zapewnia jednak, że de Gea jest odporny na krytykę. – Nie zawraca sobie głowy, tym co piszą gazety, nie musi słuchać tego, co mówią inni. Jest bardzo skoncentrowany na grze i pewny siebie – przekonuje meksykański napastnik, który uważa, że w ciągu dwóch lat de Gea stanie się najlepszym bramkarzem świata. – Ludzie, którzy znają się na futbolu, potrafią właściwie ocenić jego umiejętności. Wiedzą, że jest dobry. Inaczej nie trafiłby do Manchesteru. Dla mnie David jest bramkarzem kompletnym. Umie znakomicie grać nogami. Niektórzy twierdzą, że wyjścia do piłki przy rzutach rożnych i wolnych to jego słaba strona. Ale moim zdaniem spisuje się świetnie – kończy Hernandez.

Zobacz rewelacyjną obronę de Gea