To, że Zenit Sankt Petersburg wyeliminował w Lidze Europejskiej Liverpool mogło się zdarzyć. Bogaty klub, sponsorowany przez Gazprom, ze znanym trenerem - można zbyć wzruszeniem ramion. To, że Anży Machaczkała odesłała do domu Hannover 96 też można przełknąć. Zespół z Hanoweru nie jest jeszcze rozpoznawalną marką w Europie. Ale to, że Rubin Kazań ograł Atletico Madryt, obrońcę trofeum, wicelidera hiszpańskiej La Liga, który w składzie ma reprezentantów Hiszpanii oraz słynnego Radamela Falcao, musi wzbudzić respekt.
To wszystko stało się w ciągu jednego wieczoru. Sukcesy rosyjskich klubów budzą zdziwienie tylko na pierwszy rzut oka. Jeśli weźmie się pod uwagę, jakich zakupów dokonywały od kilku lat i jak budowały swoją potęgę, wszystko staje się jasne. Kilka lat temu transfery Portugalczyków Maniche i Costinhii do Dynama Moskwa mogły budzić zdziwienie. Obaj zresztą, wielkiej kariery w Rosji nie zrobili i szybko się stamtąd wynieśli. Ale od tamtego czasu (sezon 2005/2006) sporo się zmieniło. CSKA Moskwa i Zenit zdobyły Puchar UEFA (2005 i 2008), a zagraniczni trenerzy i piłkarze przekonali się, że tamtejsza liga jest profesjonalnie zorganizowana, a kluby w pełni wypłacalne.
Zenit już od dawna zbroi się na potęgę. Kiedyś mógł tam liczyć na angaż zawodnik z polskiej ekstraklasy, Ivica Kriżanac przeszedł z Groclinu Grodzisk Wielkopolski, obecnie byłoby o to trudno.Gdy drużynie nie idzie, a trener Luciano Spalletti mówi, że potrzebuje wzmocnień, klub finansowany przez Gazprom kupuje Hulka i Aksela Witsela w sumie za 80 mln euro.
To nie są odosobnione przypadki. Tej zimy do rosyjskiej Premier League trafił Brazylijczyk Willian (za 35 mln euro z Szachtara Donieck do Anży Machaczkała). Skoro chce tego trener Guus Hiddink, to czemu nie. Zresztą, jak się ściągnęło wcześniej Lassanę Diarrę z Realu Madryt, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby jeszcze poszaleć.
Dalej lista transferów do ligi rosyjskiej też wygląda imponująco: Yann M'Vila (za 12 mln euro z Rennes do Rubina Kazań), czy Neto (za 6,5 mln euro ze Sieny do Zenita). Kto w Europie tej zimy wydał więcej, niech podniesie rękę.