Nie napisałem tego, nie pomyślałem o tym i nie było to moją intencją. Zwróciłem tylko uwagę na niecodzienne okoliczności, w jakich padały bramki w meczu Ruch – Podbeskidzie, i zasugerowałem, że mógłby się temu przyjrzeć PZPN. Moja uwaga miała związek z rozegranym w tej samej kolejce meczem pierwszej ligi Zawisza – Arka, który wysłannicy PZPN obserwowali po niepokojących sygnałach od bukmacherów, a związek powiadomił nawet UEFA i komendanta głównego policji.

Nikogo z Ruchu ani Podbeskidzia nie oskarżałem. Napisałem nawet zdanie: „W wersję drugą, że Podbeskidzie musi się utrzymać, nie wierzę", a to oznacza, że wierzę w czystość jego gry.

Jeśli prezes Wojciech Borecki dopatrzył się w moim tekście  posądzeń o łamanie prawa, to znaczy, że użyłem niewłaściwych sformułowań i jest mi z tego powodu przykro.

Bielsko-Biała jest mi bliska, od kiedy w roku 1978 pojechałem tam pierwszy raz, na mecz RFN – Szkocja, podczas mistrzostw Europy juniorów.  Awans Podbeskidzia do ekstraklasy przyjąłem z radością, że kolejne miasto będzie miało swojego reprezentanta w tej klasie. Pana prezesa Wojciecha Boreckiego pamiętam jeszcze jako bramkarza Piasta Gliwice, z czasów jego wspólnej gry z Andrzejem Buncolem o Puchar Polski. Jestem przekonany, że wszystko w Podbeskidziu odbywa się w duchu fair play, a Czesław Michniewicz jako nowy trener jest gwarantem uczciwości.

Ze sportowym pozdrowieniem.