Zdaniem Valckego trudności, jakie napotyka światowa federacja w czasie przygotowań do mundialu w Brazylii, spowodowane są zbyt rozbudowaną biurokracją tego państwa. W południowoamerykańskim kraju decyzje podejmowane są na trzech szczeblach – krajowym, stanowym i miejskim. O podobnym problemie wspominał brazylijski minister sportu, Luis Fernandes. Skarżył się dziennikarzom, że niektórych inwestycji w jego ojczyźnie nie udało się przeprowadzić, ponieważ urzędnicy poszczególnych szczebli nie chcą ze sobą współpracować. Dlatego Valcke cieszy się, że kolejne mistrzostwa świata odbędą się w Rosji, w której najważniejsze decyzje podejmowane są autorytarnie.
- Powiem coś szalonego, ale im mniej demokracji w kraju, tym łatwiejsza jest organizacja mistrzostw – przekonywał sekretarz generalny. – Łatwiej pracuje się, gdy rządy prowadzone są twardą ręką i decyzje podejmuje jedna osoba. Tak jak Władimir Putin w Rosji. Trudności pojawiają się, gdy każdą sprawę trzeba przedyskutować, przegłosować na kilku szczeblach, tak jak np. w Niemczech. Na drodze stają różni ludzie, którzy mają różne interesy. Wtedy ciężko zorganizować wszystko tak sprawnie.
Prezydent FIFA, Sepp Blatter zapytany o słowa Valckego, nie odpowiedział wprost. Zdaniem Blattera struktur FIFA nie można porównać z żadnym ustrojem politycznym. - Jesteśmy jednocześnie liberalni, konserwatywni i socjalni. Konserwatywni jak katolicy, jeśli chodzi o przepisy gry. Liberalni w sferze finansów. Mamy w sobie też coś z Marksa i Engelsa, ponieważ 70 procent naszych pieniędzy wydajemy na programy rozwojowe związków narodowych.
Blatter nie wspominał nic o tym, czy także jego zdaniem autorytarne rządy w krajach-gospodarzach oznaczają mniejsze problemy przy pracy nad organizacją mistrzostw świata.