Wondolowski zadebiutował w amerykańskich barwach w styczniu 2011, w zremisowanym 1:1 meczu z Chile. Jednak strzelać bramki dla Stanów Zjednoczonych zaczął ponad dwa lata później. W najważniejszym momencie. W dwóch spotkaniach Złotego Pucharu CONCACAF 2013 Wondo zdobył pięć goli.

Niewiele brakowało, aby mający polskie korzenie zawodnik San Jose Earthquakes (klubu występującego w amerykańskiej MLS) grał w biało-czerwonej koszulce. W listopadzie 2010 zgłosił chęć gry dla Polski. Ale ówczesny selekcjoner reprezentacji, Franciszek Smuda, stwierdził, że nie będzie powoływał piłkarza, którego „nie zna, nie wie z jakiej jest miejscowości i gdzie kopie piłkę". A Wondolowski był w MLS nie byle kim. W 2009 w meczu przeciw New York Red Bulls zdobył 7000 bramkę amerykańskiej ligi. W sezonie 2010 zdobył koronę króla strzelców, wyprzedzając chociażby Thierry'ego Henry'ego czy Londona Donovana. To, co nie zrobiło wrażenia na Franciszku Smudzie, zaimponowało trenerowi Stanów Zjednoczonych Bobowi Bradley'owi. Powołał napastnika z San Jose na Złoty Puchar 2011. Lecz wtedy Wondo nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Co prawda Amerykanie zajęli wtedy drugie miejsce (przegrywając w finale z Meksykiem 2:4), ale król strzelców MLS nie strzelił w turnieju żadnej bramki. Wondolowski nie potrafił przenieść formy ligowej na mecze reprezentacji. W 2012 ponownie został najlepszym napastnikiem MLS - 27 bramek w 32 spotkaniach. Ale w drużynie narodowej nie było go stać nawet na jedno trafienie. Debiutancką bramkę zdobył dopiero w czerwcu tego roku, w spotkaniu towarzyskim przeciw Gwatemali (wygranym 3:0). Jak się potem okazało, był to gol, który zapoczątkował niezwykłą serię zawodnika Earthquakes. W meczu Złotego Pucharu z Belize (6:1) strzelił trzy gole, w kolejnym, z Kubą (4:1), dwa. Amerykańscy kibice wierzą, że 30-letni napastnik już nie zapomni, jak należy grać w reprezentacji.

Mimo iż Chris Wondolowski wychowywał się w Stanach Zjednoczonych - kraju futbolu amerykańskiego, baseballa i hokeja na lodzie - musiał zostać piłkarzem. Jego ojciec, John, jest trenerem żeńskiej drużyny piłki nożnej w San Ramon Valley High School. Brat Stephen również był profesjonalnym zawodnikiem. Trenował z Houston Dynamo, ale ani razu nie pojawił się na boiskach MLS. W 2009 zakończył karierę i został szkoleniowcem zespołów młodzieżowych w klubie swojego brata – San Jose Earthquakes. Lecz młody Chris robił, co mógł, aby zerwać z rodzinną tradycją. W szkole trenował lekkoatletykę. Najbardziej lubił biegać na 800 m i 1600 m. Następnie, jak każdy amerykański nastolatek, próbował zostać baseballistą. Jednak wpływ ojca był na tyle duży, że Wondo ostatecznie swoje życie związał z soccerem.

Król strzelców sezonów 2010 i 2012 jest bohaterem nie tylko Amerykanów, ale także amerykańskiej Polonii. Dziadek Wondolowskiego urodził się w Warszawie. Gdy miał siedem lat wraz z rodzicami wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. Chris jest mocno związany z krajem przodków, co zresztą udowodniła jego chęć gry dla polskiej reprezentacji. Polacy mieszkający w Stanach żałują, że Franciszek Smuda podjął taką, a nie inną decyzję. Chcieliby zobaczyć najlepszego napastnika MLS w koszulce z orzełkiem. Bo, jak mówią, dla nich to nie jest Christopher Wondolowski, ale po prostu Krzychu.