Nie mamy już szans na mundial, a mimo to na Wembley będzie 20 tysięcy polskich kibiców. To mobilizuje do dobrej gry?
Dla reprezentacji nie ma meczów o nic. Każde spotkanie gra się o zwycięstwo. Zwłaszcza tutaj, w Anglii, przeciwko takiemu rywalowi. Myślę, że obecność na stadionie tak wielu Polaków – tych, którzy przyjechali na ten mecz z kraju i tych którzy mieszkają tu na stałe – może wywołać dodatkową mobilizację w zespole. Dla mnie to oczywiste. Zabrakło nam trochę wsparcia w Charkowie, gdzie z różnych względów nasi kibice nie mogli dotrzeć. We wtorek bardzo liczymy na ich wsparcie i doping.
Co im jesteście dać w zamian?
Pokażemy charakter. Wiadomo, że do Brazylii już nie pojedziemy, ale chcemy zostawić po sobie dobre wrażenie w tych eliminacjach. Często do zwycięstw brakowało nam niewiele, może na Wembley wykorzystamy swoje szanse i przywieziemy dobry rezultat. Nie wyobrażam sobie, żeby piłkarzom zabrakło ambicji, chociaż nie liczymy się już w walce o awans liczę na wielkie zaangażowanie. Sam mecz z Anglią jest wielką motywacją. Myślę, że jeśli chodzi o ten aspekt, nie mamy się czego obawiać.
Pamięta pan remis z 1973 roku?