Reklama
Rozwiń

Boruc: Chcę pomóc trenerowi

Bramkarz reprezentacji Polski o nowym otwarciu, dyscyplinie na treningach i zaufaniu do selekcjonera.

Publikacja: 13.11.2013 20:49

Artur Boruc był wyróżniającym się polskim piłkarzem mundialu 2006 i Euro 2008

Artur Boruc był wyróżniającym się polskim piłkarzem mundialu 2006 i Euro 2008

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

Rz: Trener Adam Nawałka zapowiadał, że będzie chciał z kilkoma zawodnikami porozmawiać w cztery oczy. Rozmawiał z panem?

Artur Boruc:

Tak, ale temat naszej rozmowy pozostanie między nami. Cieszę się, że trener bardzo otwarcie i klarownie przedstawił, czego będzie od nas wymagał. Zasady zostały jasno określone i wszyscy czujemy się potrzebni. Nie ma znaczenia, w jakich klubach gramy na co dzień, z jakiej ligi przyjechaliśmy. Trenerowi Nawałce zależy, żeby każdy zrozumiał, jak ważny jest dla kadry. Na razie mu się to świetnie udaje.

Zgodzi się pan, że treningi są teraz intensywniejsze niż za poprzednich selekcjonerów?

Mecze ze Słowacją i Irlandią pokażą, czy trener nie pomylił się przy pierwszej selekcji

To prawda. Nikt jednak nie narzeka, chcemy wypracować podczas zajęć pewne schematy, które później przełożą się na wyniki podczas meczów. Mam nadzieję, że z każdym dniem naszej współpracy będzie to wyglądało coraz lepiej. Podczas treningów jest większa dyscyplina, wszystko wydaje się zaplanowane. Każdy jest do tego przyzwyczajony w klubie, teraz podobnie jest w reprezentacji. Musimy szukać, czegoś przecież brakowało nam w poprzednich eliminacjach, skoro nie udało się awansować na mundial. Wszyscy czujemy, że rozpoczął się nowy etap, nastąpiło kolejne otwarcie, które ma nam wreszcie dać awans na wielki turniej, jakim są mistrzostwa Europy. Niby przygotowujemy się tylko do meczów towarzyskich, ale to chyba dobrze, że zanim będziemy walczyć o punkty, mamy szansę popracować nad lepszym zrozumieniem na boisku.

Jak się panu pracuje z Jarosławem Tkoczem, nowym trenerem bramkarzy?

Bardzo pozytywnie. Widać, że trener jest dobrze przygotowany do zajęć i wie, co chce osiągnąć.

Nawałka przedstawił się wam jako lider. Bardzo się zmienił od czasów, gdy był asystentem Leo Beenhakkera?

Tak, ale minęło pięć lat. Nawałka jest inną osobą, bo ma inne stanowisko. Zrobił na nas dobre wrażenie, wszystko wygląda naprawdę sensownie. Powinniśmy mu zaufać i dać trochę czasu, żeby wszystko poukładał po swojemu. Nie ma wiele okazji do testowania, reprezentacja spotyka się raptem kilka razy w roku, ale to przecież żadna nowość. Będę mocno trzymał kciuki za selekcjonera i za tę drużynę. Jak zawsze jestem optymistą i nie przestaję wierzyć, że potrafimy odnosić sukcesy.

Aż siedmiu piłkarzy ma szansę na debiut w reprezentacji. Jest pan zaskoczony skalą zmian w drużynie?

Każdy trener ma swoją wizję, nie dziwię się Nawałce, że postanowił szukać. Po to są mecze towarzyskie. Pożyjemy, zobaczymy, ilu z tych zawodników zostanie w kadrze na dłużej. Pierwsze wnioski będzie można wyciągać już za tydzień, bo mecze ze Słowacją i Irlandią pokażą, czy trener nie pomylił się przy pierwszej selekcji. Nie mnie oceniać, czy proporcje między zawodnikami z ligi polskiej i lig zagranicznych są dobre.

Rywalizacja pomiędzy panem i Wojciechem Szczęsnym będzie trwała przez całe eliminacje?

Dopóki gramy mecze towarzyskie, nie ma sensu podejmować decyzji, kto będzie podstawowym bramkarzem. Przez dziewięć miesięcy do pierwszego meczu w eliminacjach wiele się może jeszcze zdarzyć. W trakcie kwalifikacji dobrze byłoby jednak ustalić hierarchię, bo gramy na newralgicznej pozycji. Kiedy bramkarz czuje zaufanie trenera, jest pewniejszy siebie. A to ma wpływ na grę.

Po Jakubie Błaszczykowskim i Robercie Lewandowskim jest pan trzecim piłkarzem z największym stażem w reprezentacji. Opaska kapitana ma dla pana znaczenie?

Kapitan nie jest problemem reprezentacji. Jeśli rzeczywiście miało dojść do jakiejś zmiany, powinniśmy załatwić to we własnym gronie, a nie w mediach. Dziennikarze chętnie jednak podjęli temat i wywołali burzę. Kuba świetnie się sprawdzał jako kapitan, więc jest nim dalej. Decyzja Nawałki o tym, że opaskę nosi ten, kto ma największy staż w reprezentacji, była mądra. Takie zasady panują w większości drużyn. Trener mówi, że odpowiedzialność za wyniki nie może spadać na jednego piłkarza, ale że wszyscy musimy być świadomi tego, o co gramy.

W trakcie eliminacji Waldemar Fornalik korzystał z kilkunastu obrońców. Dla bramkarzy to chyba duży problem?

Nie taki duży, ale ważne jest to, żeby wszyscy byli ze sobą zgrani. Nie chodzi o to kto gra, ale żeby ten, kto wchodzi na boisko, doskonale wiedział, co ma robić. Może przykład klubowy nie jest tu na miejscu, ale przecież w Southampton ostatnio także dużo zmieniło się w składzie czteroosobowej obrony i wyszło nam to na dobre. Świetnie współpracujemy.

Myśli pan, że dzięki zgraniu uda się ukryć nasze słabości?

Absolutnie nie uważam, że mamy jakieś słabości czy braki. Rolą trenera jest jednak zbudowanie takiej obrony, która będzie się rozumiała. Chcę mu w tym pomóc.

W Southampton w tym sezonie szło panu bardzo dobrze, aż do feralnego meczu ze Stoke, kiedy puścił pan gola strzelonego przez bramkarza rywali. Król Artur stał się królem YouTube'a.

Takie życie. Nie mam pojęcia, czy ta bramka będzie miała wpływ na wybór bramkarza w reprezentacji Polski, ale jeżeli miałby o tym decydować jeden gol z meczu ligowego, to chyba nie mamy o czym rozmawiać. W reprezentacji liczy się każdy mecz, przy tak wyrównanej walce o miejsce w bramce, nawet spotkania towarzyskie, są grą o przetrwanie.

Na zgrupowaniu jest czterech bramkarzy. Rafał Leszczyński z pierwszoligowego Dolcanu Ząbki mówi, że jest pan jego idolem.

Będzie chwila, żeby się bliżej poznać. To miłe uczucie, że ktoś miał moje plakaty nad łóżkiem, też kiedyś miałem swoich idoli. Pamiętam debiut w reprezentacji, w meczu z Irlandią w Bydgoszczy. To było pierwsze zderzenie z zawodnikami, którzy grali w tej drużynie od lat. Nie wiem, czy Rafałowi powinna towarzyszyć trema. Raczej niech będzie dumny, wie co ma robić, przecież po to ciężko pracował, żeby kiedyś trafić do najważniejszej drużyny w Polsce.

Zgrupowanie kadry – trening wspinaczkowy

Adam Nawałka w trzecim dniu zgrupowania zabrał piłkarzy na zajęcia integracyjne. W środę rano drużyna pojechała do Wolsztyna na ściankę wspinaczkową. – To nie była tylko zabawa, mieliśmy też zajęcia w siłowni, jeździliśmy na stacjonarnych rowerach – tłumaczył Bogdan Zając, asystent selekcjonera. Nawałka wspominał, że bardzo dużo zyskał na współpracy z Leo Beenhakkerem. Holender był mistrzem motywacji i często podczas zgrupowań organizował zajęcia zupełnie niezwiązane z futbolem. Nawałka idzie jego śladem, za czasów Waldemara Fornalika drużyna często jeździła do kina, Franciszek Smuda po prostu dawał piłkarzom czas wolny. – Taki wyjazd ma wpływ na budowanie naszych relacji. Fajnie czasami zapomnieć o futbolu i porozmawiać o czymś innym – mówi Robert Lewandowski. Wczoraj wieczorem Wojciech Szczęsny ćwiczył już razem z zespołem, jednak wydaje się, że zagra dopiero we wtorek w meczu z Irlandią w Poznaniu. Ze Słowacją zagramy w piątek we Wrocławiu o 20.45. —koło

Rz: Trener Adam Nawałka zapowiadał, że będzie chciał z kilkoma zawodnikami porozmawiać w cztery oczy. Rozmawiał z panem?

Artur Boruc:

Pozostało jeszcze 98% artykułu
Piłka nożna
Żegluga bez celu. Michał Probierz przegranym roku w polskiej piłce
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku