Na debiut wybrał stadion Legii i zaprosił prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Polska pokonała Węgry 1:0 po bramce z rzutu wolnego Krzysztofa Ratajczyka. A potem było jak zawsze. Wójcik nie tylko nie podołał, ale całkiem się pogubił i skończył jak poprzednicy.
Miał go zastąpić Franciszek Smuda, ale Legia, w której wtedy pracował, nie wyraziła na to zgody. Wybrano więc Jerzego Engela. Zaczynał od bolesnej porażki z Hiszpanią 0:3, ale w następnym meczu, w Saint Denis Francja z trudem pokonała nas 1:0, dzięki bramce Zinedine Zidane'a z wolnego, w przedostatniej minucie.
Engel wiedział, czego chce i jak osiągnąć cel. Był pierwszym trenerem od 16 lat, który awansował z reprezentacją do finałów mistrzostw świata (Korea i Japonia 2002).
Kiedy tam przegrał, zastąpił go wiceprezes PZPN Zbigniew Boniek. Decyzję podjęto jeszcze w Korei, chociaż Engel tego nie wiedział. Boniek miał większe ambicje od umiejętności i po pół roku sam zrezygnował. To był problem, ponieważ toczyły się eliminacje do mistrzostw Europy i następcę należało znaleźć natychmiast.
Zgodził się Paweł Janas, który od trzech lat nie pracował jako trener, był wiceprezesem Amiki Wronki. On też nie robił rewolucji w składzie. Na pierwszy mecz, z Chorwacją w Skopje (0:0), powołał tylko jednego, ale za to dobrego piłkarza – Arkadiusza Radomskiego z Heerenveen.
Janas miał tylko miesiąc na przygotowania do pierwszego meczu, ale to nie był problem. Ciąg dalszy też był całkiem udany, jako że powtórzył sukces Engela: awansował na mundial 2006. Ten problem pojawił się, kiedy reprezentacja przegrała w Niemczech, a na trenera spadła fala krytyki nie tylko za grę piłkarzy, ale za to, że nie powołał do kadry Jerzego Dudka i Tomasza Frankowskiego. Krótko mówiąc – Janas nie miał szans na pozostanie.
Holender tułacz
Głosy o potrzebie sprowadzenia trenera zagranicznego stały się na tyle donośne, że prezes Michał Listkiewicz zdecydował się na Leo Beenhakkera. Holender też miał miesiąc do pierwszego meczu. To, że przegrał z Danią 0:2 na jej boisku, raczej nie dziwiło. Ale rozpoczęcie eliminacji do mistrzostw Europy od porażki w Bydgoszczy z Finlandią 1:3 to już była mała katastrofa. A skończyło się pierwszym w historii awansem Polski do mistrzostw Europy.
Dopóki prezesem był Michał Listkiewicz, Beenhakker mógł pracować w miarę spokojnie, narażony tylko na ataki zazdrosnych polskich trenerów. Ale z czasem wyniki przestały go bronić i następca Listkiewicza – Grzegorz Lato zwolnił Holendra po przegranym meczu eliminacyjnym do mundialu, ze Słowenią.
Do poprowadzenia drużyny w dwóch ostatnich meczach nie było chętnych. Szanse na awans już praktycznie przepadły. Żaden trener, mający ambicje poprowadzenia reprezentacji podczas Euro w Polsce nie chciał ryzykować. W poczuciu obowiązku zgodził się trener kadry do lat 23 – Stefan Majewski.
Wiedział, że pod względem sportowym niewiele może zrobić, więc powołał dawno niewidzianego Jerzego Dudka z Realu, licząc na to, że jego charyzma i sukcesy wpłyną mobilizująco na pozostałych. Ale na piłkarzach to nie zrobiło wrażenia. Przegrali dwa ostatnie mecze, a Majewski stracił swoją szansę.
Teraz Nawałka
Franciszek Smuda, od lat naturalny (za wyniki w klubach) kandydat na selekcjonera, znalazł się w sytuacji, jakiej nie miał przed nim żaden inny trener kadry. Polska, jako gospodarz Euro, nie musiała walczyć w eliminacjach.
Przez dwa i pół roku rozgrywała wyłącznie mecze towarzyskie. Pierwszy z nich, z Rumunią w Warszawie, miał coś z symbolu tamtego okresu. Nowoczesny stadion Legii dopiero powstawał, boisko było fatalne, reprezentacja też taka sobie. Przegrała 0:1 i hasło „Franek Smuda robi cuda" znacznie straciło na aktualności. I tak już zostało do końca.
Waldemar Fornalik przeszedł do historii reprezentacji już w pierwszym meczu, z Estonią w Tallinie. Nigdy z tą drużyną Polska nie przegrała, a teraz się udało. W ostatniej minucie Wojciech Szczęsny puścił bramkę z wolnego, przez rok puszczali też inni. Fornalik wierzył do końca i do końca budował. Teraz wierzy Adam Nawałka.
Debiuty selekcjonerów
> Kazimierz Górski: Ze Szwajcarią w Lozannie 4:2 (1971)
> Jacek Gmoch: z Portugalią w Porto 2:0 (1976)
> Ryszard Kulesza: z Rumunią w Bukareszcie 0:1 (1978)
> Antoni Piechniczek: z Rumunią w Bukareszcie 0:2 (1981)
> Wojciech Łazarek: z KRL-D w Bydgoszczy 2:2 (1986)
> Andrzej Strejlau: z ZSRR w Lubinie 1:1 (1989)
> Henryk Apostel: z Hiszpanią na Teneryfie 1:1 (1994)
> Władysław Stachurski: z Japonią w Hongkongu 0:5 (1996)
> Antoni Piechniczek: z ZSRR w Moskwie 0:2 (1996)
> Janusz Wójcik: z Węgrami w Warszawie 1:0 (1997)
> Jerzy Engel: z Hiszpanią w Kartagenie 0:3 (2000)
> Zbigniew Boniek: z Belgią w Szczecinie 1:1 (2002)
> Paweł Janas: z Chorwacją w Splicie 0:0 (2003)
> Leo Beenhakker: z Danią w Odense 0:2 (2006)
> Stefan Majewski: z Czechami w Pradze 0:2 (2009)
> Franciszek Smuda: z Rumunią w Warszawie 0:1 (2009)
> Waldemar Fornalik: z Estonią w Tallinie 0:1 (2012)