Lech przegrał, ale nikt nie chce zwalniać trenera, nikt nie mówi, że poznański zespół zawiódł. Oczywiście Mariusz Rumak kolejny raz nie potrafił wygrać ważnego meczu, jednak tym razem jego drużyna była lepsza i to grając na Łazienkowskiej. Sam Szymon Pawłowski oddał więcej strzałów na bramkę Duszana Kuciaka niż wszyscy piłkarze Legii na bramkę Macieja Gostomskiego.
Legia w obronie momentami grała komicznie. Henrik Ojamaa trzymany był na boisku na siłę, mimo że głównie dryblował sam ze sobą. Ivica Vrdoljak nie potrafił podać celnie na 20 metrów. Nie było w składzie prawdziwego napastnika. To wszystko pokazuje, jak ubogi jest mistrz i lider.
Trener Legii Henning Berg dużo nie mówi, dlatego podejrzenie, że są problemy z Orlando Sa (sprowadzonym za pół miliona euro) czy z Władimirem Dwaliszwilim (wchodzi na ostatni kwadrans), wydaje się jak najbardziej na miejscu.
W innych klubach nie jest lepiej. Wicelider Lech ma tak ubogą ławkę rezerwowych, że Rumak zdecydował się tylko na jedną zmianę. Wisła cały sezon gra kadrą 14 piłkarzy, w to, że krakowski klub zajmie miejsce na podium przed rozgrywkami, nikt nie wierzył.
Legia wygrała po golu Miroslava Radovicia, który wykorzystał piękne podanie Tomasza Jodłowca. Radović ma już 11 goli w sezonie, nigdy nie miał więcej. To piłkarz, na którym opiera się gra Legii od wielu lat – biegał już na obu skrzydłach, w środku pola, a teraz jako napastnik. Marcin Kamiński, który miał go w sobotę pilnować w polu karnym, narzekał po meczu, że przy golu został odepchnięty. Mateusz Możdżeń powiedział nawet, że sędzia Paweł Gil przyszedł po spotkaniu przeprosić Lecha za błąd. Powtórki pokazują, że Kamiński się myli, Gil odmawia komentarza, a Zbigniew Boniek na Twitterze pisze, że arbiter nie rozmawiał z zawodnikami po ostatnim gwizdku. Sprawa wydaje się rozwojowa.